
Na chwilę obecną, chociaż dystans między PO a PiS uległ zmniejszeniu, to jednak nadal sięga on 10 punktów procentowych. Oczywiście, po 20 czerwca, możemy być niemal pewni, że istnieje jakiś poziom niedoszacowania partii Kaczyńskiego i (bardziej wyraźne) przeszacowanie formacji Tuska, wpływające z kolei na niższe notowania lewicy, jednak wrażenie polaryzacji wokół tych dwóch formacji - z niedużą, ale liczącą się grupą osób ją kontestujących nadal się utrzymuje. Po 10 kwietnia Prawo i Sprawiedliwość notuje rekordowe wyniki, zaś PSL ma coraz większe problemy z przekraczaniem progu 5% - problemy, które mogą wzrosnąć wraz ze słabym wynikiem Waldemara Pawlaka. Mimo wszystko Platforma Obywatelska utrzymuje się powyżej 40% poparcia i na razie niewiele wskazuje na to, by miało się to zmienić.
Kwestie błędów pomiarowych i niższego od zakładanego poziomu ufności wobec osób ankietujących będą miały coraz większe znaczenie, co widać, gdy spojrzy się na projektowany podział mandatów. Wahnięcia rzędu trzech punktów procentowych w poparciu mogą odebrać PO możliwość samodzielnego tworzenia rządu. Również przekroczenie przez PSL wyborczego progu pokomplikować może sytuację w roku 2011 - tym bardziej, że doniesienia z aktualnej koalicji nie świadczą o kwitnącej między partiami współpracy. Nawet powyższych wynikach istotny będzie podział głosów w samych okręgach wyborczych, który może znacząco fluktuować między poszczególnymi rejonami kraju. Już teraz zatem można dość śmiało powiedzieć, że za rok powinno być ciekawie, a jeśli nie uda się Platformie zdobyć samodzielnej większości, to emocji nie zabraknie także po wieczorze wyborczym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz