4 stycznia 2010

Skomunizowani

Lektura historii Komuny Otwock, która przekształciła się w Komunę Warszawa to interesująca lekcja historii polskiej transformacji i dążeń różnych alternatywnych grup do nadania jej innego wymiaru. KO można rozpatrywać w szerszym kontekście dziedzictwa "trzeciej drogi" lat 80. - bujnego życia prawdziwego społeczeństwa obywatelskiego między "Solidarnością" a upadającym reżimem. Rozbudzanie życia mniejszych i większych miejscowości, działalność społeczna, undergroundowe ziny, alternatywne koncerty - to wszystko były elementy, które na początku lat 90. XX wieku były fascynującym przejawem społecznej aktywności. Jednym z ważnych miejsc na ówczesnej alternatywnej mapie Polski był Otwock, gdzie grupa ludzi zdecydowała się na stworzenie "anarchistycznej wspólnoty działań", mającej zmienić pejzaż tej podwarszawskiej miejscowości.

Dziś Grzegorz Laszuk, nieformalny lider środowiska Komuny uważa, że poniosła ona porażkę. To prawda, że w porównaniu do pierwotnych założeń wiele nie udało się osiągnąć - ale czy nie jest to wina owych przesiąkniętych idealizmem założeń? Trudno oczekiwać, by kulturalne happeningi, nawet najbardziej zaangażowane, miały doprowadzić do końca państwa i do stworzenia opartych na sprawiedliwości społecznej samoorganizujących się społeczności. Z drugiej strony łatwo jest nam oceniać sytuację z perspektywy dzisiejszych doświadczeń - tymczasem działania z "fazy romantycznej", jeszcze w Otwocku, miały olbrzymią siłę polityczno-kulturową. Czy to nocny przemarsz z waleniem w bębny, wzywający mieszczan do pobudki, czy to akcje ekologiczne - wszystko to realnie ożywiało dość senne miasteczko.

Niewiele zostało z atmosfery tamtego czasu, bo świat znacząco się zmienił. Niegdyś Warszawa zjeżdżała na koncerty do otwockiego "Smoka", bo w stolicy były dwa kluby tego typu (niewyobrażalne...), a imprezy często sabotowali skini. Dziś to dawna Komuna Otwock wiąże się z Warszawą, tworząc przestrzeń działań artystycznych na Lubelskiej. Jej członkinie i członkowie mają za sobą trudy zmagań z lokalną władzą, szczególnie po tworzeniu ośrodka kulturalnego w dawnej szkole w Ponurzycy, co skończyło się walką z lokalną władzą świecką i duchową. Musiało to być mocne doświadczenie, które wpłynęło na ewolucję postaw i poglądów grupy, doprowadzając do jej skupienia się na działalności teatralnej i performatywnej, a zminimalizowaniu bezpośrednich interwencji w lokalną społeczność, takich jak np. szkółki ekologiczne dla młodzieży.

W obrębie działalności kulturalnej udawało się Komunie powiedzieć sporo na temat ludzkiej kondycji. Bardzo wiele debaty na łamach książki zajęła kwestia zwątpienia KO w rewolucję i możłiwość zmiany, akceptacji "małej stabilizacji", z którą polemizują zarówno działacze anarchistyczni, jak i Zygmunt Bauman. Alina Gałązka, członkini zespołu, przekonuje, że to nie proletariat lecz mieszczaństwo może być siłą postępową w dzisiejszych czasach i nie ma co tego ukrywać. Takie podejście determinuje formę prezentowania opowieści, która w ostatnich, "warszawskich" latach zaczęła dominować.

A w treści te warto się zapoznać, np. poprzez lekturę opisów przedstawień czy też treści ostatniej produkcji, "Przyszłości świata", opowiadającej o naukowcu-samouku i o chińskim cesarzu, który w XV wieku po podróży po Oceanie Indyjskim kazał spalić imperialną flotę i przenieść ludność 20 km w głąb lądu, by powstrzymać proces zmian, gdy jego zdaniem świat przyjął już ostateczną formę. Wartym analizy są też przypominane w listopadzie dzieła - "Perechodnik/Bauman" o otwockim Żydzie, pragnącym uratować swoją rodzinę poprzez własną kolaborację, co kończy się niepowodzeniem, a także "Mill/Maslow". Kto chce wiedzieć więcej, niech poczyta kolejny już przewodnik "Krytyki Politycznej", w której 20 lat działalności KO analizowane jest także z punktu widzenia wiedzy o teatrze i polskiej kultury alternatywnej. Lektura warta polecenia.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...