28 lutego 2009

Jak to się robi... w Londynie

Nie ukrywam, że bardzo chciałbym uzyskać kiedyś w wyborach samorządowych tak z 8,3%, ile udało się zebrać w zeszłym roku Zielonym w Londynie, co dało im 2 na 25 miejsc w tamtejszym zgromadzeniu lokalnym. W wyborach większościowych (14 na 25 wspomnianych miejsc) liczyli się tylko konserwatyści i Partia Pracy, które spolaryzowały wybór mieszkanek i mieszkańców Londynu, redukując głosy oddane na inne formacje. Zieloni utrzymali swój stan posiadania na niezmienionym poziomie, podczas gdy np. Liberalni Demokraci stracili ponad 5 punktów procentowych i 2 osoby w Radzie, mając dziś raptem jedną więcej niż ugrupowanie Caroline Lucas. W głosowaniu proporcjonalnym na listę ogólnomiejską (11 pozostałych miejsc) LibDemsów wybrało 11,22% głosujących, a więc wcale nie tak dużo więcej, niż Zielonych. Warto zatem sprawdzić, czy da się wykorzystać proponowane w stolicy Wielkiej Brytanii pomysły programowe w działaniach samorządowych nad Wisłą.

Głównym hasłem, jakim można opisać ówczesny program, którego twarzą była kandydatka na burmistrzynię Londynu, Sian Berry, da się streścić jako "Londyn, na który Cię stać". Głównymi, poruszanymi tematami były z kolei: docieplanie domów jako środek zmniejszający zarówno wydatki na energię, jak i efekt cieplarniany, obniżenie opłat za komunikację miejską, zapewnienie każdej osobie pracującej Londyńskiej Płacy do Życia (zaspokajającej podstawowe potrzeby egzystencjalne), bardziej dostępne budownictwo mieszkaniowe, promowanie drobnego handlu i przedsiębiorczości, sprzeciw wobec powiększania lotniska Heathrow, powrót transportu zbiorowego w publiczne ręce, panele słoneczne na 100.000 dachów, a także ograniczenie prędkości na większości dróg do 20 mil na godzinę i wprowadzenie programu bezpiecznych podwórek.

Jak widać, trochę tego jest. Kluczem do zrozumienia sukcesu wydaję się być spora ilość tematów, które mogą łapać różne grupy społeczne i nierzadko wychodzić poza elektorat uznawany za "tradycyjny" (jeśli można już mówić o tradycyjnym elektoracie Zielonych). Oczywiście, w kampanii wyborczej wykorzystuje się maksymalnie 2-3 nośnych tematów, ale przygotowanie całościowej wizji rozwoju i funkcjonowania miasta (niekoniecznie długiej - londyńska ulotka ma 16 stron i sporą jej część zajmują ilustracje) jako późniejszego podkładu, umożliwiającego błyskawiczne wysyłanie oświadczeń prasowych na tematy "z ostatniej chwili", bez ciągłej dyskusji na temat własnego stanowiska w danej sprawie.

Istotne jest też wykrycie największego problemu grupy, do której się zwraca. Jeśli grupa ta jest dość niejednorodna i zmaga się z różnymi problemami (jak klasa średnia w Londynie), tym bardziej należy zwracać uwagę, by nie "przestrzelić" i by nie stworzyć rozziewu między własnym, nawet najbardziej słusznym programem, a społecznymi oczekiwaniami. W takim wypadku, gdy istotną kwestią stają się tak kwestie zmian klimatycznych, jak i drogiego życia w mieście, odpowiedzią na takie zapotrzebowanie jest połączenie programu ekologicznego i społecznego. W ten sposób - w kontekście lepszej jakości życia i mniejszych jego kosztów - można mówić o termoizolacji i o panelach słonecznych jednym tchem z obroną usług publicznych (w szczególności służby zdrowia i edukacji) i walką z biedą wśród dzieci.

Jakie konkretne rzeczy wydają mi się ciekawe? Na pewno interesująco jest poczytać stanowisko w sprawie bezpieczeństwa na ulicach, wspierającego myślenie o przestępczości jako efekcie słabych warunków socjalnych, z którą walczy się nie tylko policją, ale przede wszystkim - inkluzywną polityką przestrzenną (np. centra kulturalne i społeczne dla młodzieży), promowaniem metod sprawiedliwości naprawczej, czyli bezpośrednich spotkań krzywdzącego ze swoimi ofiarami, działających bardziej sugestywnie niż abstrakcyjna kara więzienia, czy też sprzeciw wobec wszechobecnego monitoringu kamerowego. Pomysł kierowania policjantek i policjantów na rowery również wart jest poświęcenia mu pewnej ilości czasu na zastanowienie.

Z innych dziedzin życia społecznego warto wspomnieć o planach powołania Miejskiego Zgromadzenia Młodych (czegoś, co w Warszawie na poziomie dzielnic już się pojawia), lepszy dostęp do badań profilaktycznych i zwrócenie uwagi na poprawę jakości powietrza, inwestycje w lokalne biblioteki i publiczne, bezpłatne toalety, powołanie Forum do Spraw Usług Publicznych z udziałem władz, mieszkanek i mieszkańców oraz organizacji pozarządowych, powołanie do życia publicznych wypożyczalni rowerów i promowanie tego typu transportu za pomocą map ścieżek rowerowych w głównych miejscach miasta, a na deser - doprowadzenie do stanu pełnego przystosowania taboru komunikacyjnego dla potrzeb osób niepełnosprawnych do 2020 roku.

Trochę tego jest - a nie jest to nawet dziesiąta część pomysłów, jakie Zieloni mają na miasta nowej generacji - przyjazne ludziom i środowisku. Wiele z podanych przez mnie kwestii jest palących również w Warszawie, a takie kwestie, jak np. opłaty za wjazd do centrum miasta, do niedawna będące tematem tabu, powoli przedzierają się do debaty publicznej. Kto jest ciekaw innych pomysłów, może po angielsku przeczytać pełną wersję Manifestu Londyńskiego, dostępnego do ściągnięcia ze strony Zielonych Anglii i Walii.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...