15 kwietnia 2013

Justyna Samolińska, Marcelina Zawisza: W obronie publicznej służby zdrowia

12 kwietnia odbyła się w Gorzowie Wielkopolskim duża demonstracja przeciwko prywatyzacji usług publicznych – zwłaszcza służby zdrowia, połączona z protestem personelu szpitala z Kostrzyna nad Odrą, który już od 6 lat walczy o zaległe wynagrodzenia.

Fot. Joanna Erbel
Pracownicy i pracownice powoli tracą nadzieję na pozytywne rozwiązanie sprawy. W zależności od zajmowanego stanowiska powinni otrzymać od 10 do nawet 80 tys. zł, łącznie prawie 7 mln. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że proces likwidacji, mimo iż szpital sprywatyzowano w 2007 r., nadal trwa i według ostatnich ustaleń władz, ma się zakończyć dopiero w 2017 r. Brak rozwiązania tej kwestii blokuje pracownikom możliwość dochodzenia roszczeń z tytułu zaległych wynagrodzeń za pracę i pomimo pełnomocnych wyroków sądu pracy byli pracownicy i pracownice nie są w stanie wyegzekwować wypłaty zaległości.

Wyjazd z Warszawy na demonstrację w Gorzowie Wielkopolskim był planowany od kilku tygodni. Zebrała się kilkunastoosobowa grupa działaczek i działaczy – poza trzyosobową reprezentacją Zielonych na wydarzenie jechali organizatorzy i organizatorki akcji z Inicjatywy Pracowniczej oraz osoby związane z ruchem lokatorskim, m.in. z Warszawskim Stowarzyszeniem Lokatorów. Bus wyruszał ze stolicy ok. godziny 6 rano, po długiej, niemal siedmiogodzinnej podróży, dotarliśmy do Gorzowa. Na miejscu spotkaliśmy się z grupami z Poznania, Wrocławia i z Katowic. Z Poznania przyjechało głównie środowisko związane ze squatem Rozbrat, z Dolnego Śląska m.in. reprezentacja Młodych Socjalistów czy wrocławskiego klubu Krytyki Politycznej, z Górnego – górnicy z Sierpnia '80. Obecne były oczywiście również pracownice i pracownicy ze szpitala w Kostrzynie, dołączyli do nas także niezwiązani bezpośrednio ze sprawą gorzowianie i gorzowianki – m.in. pełen werwy kibic miejscowego klubu Stilon Gorzów.

Mimo deszczu i frustracji, wynikającej z trudnej sytuacji byłego personelu szpitala atmosfera na demonstracji, która ostatecznie liczyła koło dwustu osób, była bardzo ciepła. Energii dodawała nam samba, przywieziona przez skłotersów z Rozbratu, z entuzjazmem skandowano hasła, m.in. „Najpierw ludzie, potem zyski”, „Nie zaciskaj pasa, zaciśnij pięść”, „Prywatyzacja nie wyszła wam na zdrowie”, „Złodzieje”, „Sprawa prosta, won starosto”.

Fot. Joanna Erbel

Mniej więcej w połowie trasy mijaliśmy billboard, na którym ktoś przykleił wizerunek starosty stolicy województwa, Józefa Kruczkowskiego, przedstawiający „receptę” na to, jak zarabiać na szpitalach. Starosta doradzał na nim prywatyzację, zwolnienia, zatrudnianie personelu medycznego na umowach śmieciowych i wstrzymywanie wynagrodzeń. Po przejściu przez centrum Gorzowa doszliśmy do Urzędu Wojewódzkiego, weszliśmy do środka i zażądaliśmy widzenia się z wojewodą. Zamiast urzędnika pojawił się jego rzecznik, Lubomir Fajfer, który stwierdził, że sąd administracyjny zajmuje się sprawą skrócenia procesu likwidacji szpitala, mówił też, że rozwiązanie sprawy zaległych wynagrodzeń nie leży w kompetencjach wojewody, tylko starosty, i że nie ma on żadnych innych możliwości działania.

Byłe pracownice zamkniętego szpitala z goryczą odpowiadały, że sytuacja przerzucania się odpowiedzialnością pomiędzy rozmaitymi urzędami trwa od 6 lat i że nie wierzą już w słowa urzędników. Reprezentantka NSZZ „Solidarność” opowiadała, że jedna z jej koleżanek, pielęgniarka ze szpitala, zginęła w wypadku i nigdy nie doczekała się pieniędzy za swoją pracę. Wypowiadali się też reprezentanci Inicjatywy Pracowniczej i innych związków zawodowych. Na koniec na wszystkich demonstrantów i demonstrantki czekał gorący wegański posiłek przygotowany przez osoby z kolektywu Food Not Bombs Gorzów; następnie wszyscy rozjechali się do domów, ekipie warszawskiej powrót zabrał kolejne siedem godzin.

Justyna Samolińska, Marcelina Zawisza

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...