8 grudnia 2010

Odśnieżanie – temat polityczny

Nie wiem, jak to wygląda z poziomu waszych dzielnic i podwórek. Na moim terenie – śródmiejska część Muranowa - wygląda fatalnie.

- Od opadów do próby odśnieżenia mija wiele godzin/dni. W międzyczasie śnieg i wydeptane w nim ścieżki zdążą zlodowacieć.

- Po kilku dniach pojawia się człowiek, który sypie na to sól. Zlodowaciały śnieg na chodnikach zmienia się w breję... Breję można by usunąć, ale robi się to tylko gdzieniegdzie. Z rzadka także pojawia się próba odstukania lodu za pomocą łomu. Rezultat: zdarzają się odcinki oczyszczone ze śniegu, ale na ogół brodzi się w gęstszej lub rzadszej brei.

- W podobnej brei pogrążone są dróżki osiedlowe, po których jeżdżą auta.

Według mojej oceny przyczyną tego stanu jest sprywatyzowanie sprzątania/odśnieżania. Bo:

- po pierwsze - firmy sprzątające, żeby wyjść na swoje, oszczędzają na liczbie pracowników, a 1 człowiek nie jest w stanie zrobić na czas roboty, którą dawniej robiło kilku/kilkunastu dozorców. Robi jak może, czyli odcinkami - raz tu, raz tu. Nie jest też w stanie, o ile nie mieszka w pobliżu (a firmy niekoniecznie zatrudniają wg klucza miejsca zamieszkania) przyjechać w razie potrzeby, np. wieczorem. Efekt jw. - dane miejsce odśnieża się raz na jakiś czas, a nie stosownie do aury, jak za czasów dozorców;

- po drugie - rozmyła się odpowiedzialność: za niektóre fragmenty miejskiego terenu (wewnętrzne podwórka) odpowiada ZGN (który zleca sprzątanie firmie), za inne zaś (chodniki przyległe do ulicy) - Zarząd Dróg Publicznych (a wówczas sprzątać ma wspólnota mieszkańców, nie wiem - za własną kasę, czy też ZDP jej to refunduje?). Dotąd, jak było nieodśnieżone, szło się do dozorcy, a teraz - szukaj wiatru w polu, czyli łaź po firmach/urzędach.

Z mojego rozeznania wynika, że ta sytuacja jest typowa, a nie wyjątkowa. Być może istnieją gdzieś firmy sprzątające, które dysponują dostateczną liczbą dostatecznie elastycznych pracowników i odśnieżają stosownie do potrzeb, ale ja takiej nie znam. A zresztą - nawet jakbym znała, to i tak niewiele mam do gadania, bo firmę zatrudnia nie wspólnota i nawet nie lokalna administracja, tylko centrala, tzn. ZGN. Ja, mieszkanka, mogę tylko ew. składać skargi. Wtedy być może na przyszły rok wybiorą w przetargu kogo innego. A on się znowu sprawdzi lub nie (raczej nie, jako że praktyka firm, którą opisałam, jest nagminna - inaczej funkcjonować w tym biznesie się nie da).

Podobnie źle wygląda sprzątanie chodników. Wielogodzinny/wielodniowy opad -> udeptanie/zlodowacenie -> sól -> breja. Tylko odcinki bezśnieżne. Na moim osiedlu na dodatek jest pełno schodków, które – nieodśnieżone – tworzą równię pochyłą, a może raczej zjeżdżalnię. Przez parę dni (zanim sypnięto solą) wspinali się po niej starsi ludzie, których na moim osiedlu sporo.

Wydaje mi się, że odśnieżanie powinno wyglądać tak:

1) przywrócić instytucję dozorcy, zamieszkałego na miejscu, odpowiedzialnego za przyległe podwórko, zdolnego reagować szybko, stosownie do potrzeb, odśnieżającego również dróżki dojazdowe.

2) do sprzątania terenów publicznych zatrudnić ARMIĘ ludzi z łopatami, pracujących non stop. Archaiczne? Ale skuteczne. Zima to jak wojna (proszę mi wybaczyć niepacyfistyczne porównanie) i potrzebna jest mobilizacja. Albo może lepiej - jak żniwa, i trzeba pracować non stop.

Jak się na bieżąco odgarnia, nie trzeba sypać soli. To, co oszczędzamy na płacach tych potencjalnych robotników oraz zwolnionych rok temu przez Ratusz dozorców, zapłacimy w długofalowych kosztach zewnętrznych. W miejskim Programie Ochrony Środowiska, który miałam okazję współrecenzować rok temu, jest informacja o ilości soli spływającej każdej zimy do wód podziemnych i powierzchniowych i o skutkach tego - pośrednio dla naszego zdrowia. Wiem, że nie da się uniknąć sypania na jezdnie i parkingi, ale na chodniki i posesje – można!

Wydaje mi się, że to miasto powinno zatrudnić tę armię, bez spuszczania się na firmy. Być może sprzątanie/odśnieżanie to jest właśnie taka dziedzina, w której nie powinna rządzić kategoria zysku? Która - podobnie jak gospodarka odpadami - nie może się doraźnie opłacać, jeśli robota ma być zrobiona porządnie? Może to my - obywatele powinniśmy się opodatkować na ten cel i zapłacić gminie, by zrobiła to sensownie i systemowo - aby uniknąć płacenia później długofalowych kosztów zewnętrznych? Jak to jest w innych krajach? Bo u nas - z tego co widzę - prywatyzacja sprzątania/odśnieżania okazała się pomysłem chybionym.

Z rozmów, jakie prowadzę – w osiedlowej administracji, w okolicznych sklepach, z sąsiadami i sąsiadkami – wynika, że inni ludzie też są tego zdania. Dziwne swoją drogą, że w tej sytuacji wybrano do samorządu jak wybrano (czyli głównie PO oraz panią HGW – autorkę pomysłu ze zwolnieniem dozorców). Szkoda, że ludzie w Polsce nie mają w zwyczaju zadawać kandydatom paru prostych pytań, np: jak pan/i proponuje rozwiązać kwestię odśnieżania? Ech.

4 komentarze:

michal.hausman@gmail.com pisze...

Szanowna Pani - być może mieszka Pani na osiedlu zamkniętym gdzie deweloper zatrudnił do sprzątania firmę z zewnątrz lub komualnym gdzie zarządcom budynku jest gmina bądź miasto... Gdzie nie gdzie patrz - Ochota - istnieją instytucje dozorców, którzy nad wyraz dają sobie radę w tych ciężkich chwilach. Dozorcy są u nas zatrudniani przez administrację i ratusz ani gmina nie ma nic wspólnego z ich wynagrodzeniem ani też zatrudnieniem. Co do Zarządu Dróg Miejskich czy Publicznych - to już niestety inna instytucja. Możemy kierować do nich pisma i prośby - nic to niestety nie zmieni. Mają swoją organizację pracy swój budżet itp. Jedyną instytucją, która mogła by przyspieszyć ich działanie Pani Prezydent. Doskonałym pomysłem na odśnieżanie - zostało to już wykorzystane w Polsce - jest zatrudnianie więźniów, których tysiące odsiaduje bezproduktywnie karę pozbawienia wolności. Nie dostają wynagrodzenia ze względu na to, że zgłaszają się ochotniczo co ma im wpłynąć na dobre sprawowanie podczas wyroku.
Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Panie Michale!

Jak to? Na Ochocie przetrwała insytucja dozorcy???
Przecież moja ADK twierdzi, że dozorcy zostali zwolnieni w całej Warszawie na mocy decycji Ratusza!

A mnie głównie o to chodzi - że tylko odpowiednio gęsta sieć dozorców, zamieszkałych na miejscu, mogących reagować szybko, stosownie do aury, jest w stanie właściwie rozwiązać problem odśnieżania - oraz sprzątania. Bo po spłynięciu śniegów tak samo przez całe tygodnie zalegają na chodnikach pokłady śmieci, zanim stopniowo deszcz ich nie spłucze czy wiatr nie rozwieje. W epoce dozorców tego nie było!!!

Jeśli to nie jest decyzja Ratusza, to czyja? Burmistrza Śródmieścia? Muszę to sprawdzić. Dzięki za informację:)

Co do dróg publicznych - to ja osobiście nie miałabym nic, żeby zatrudniać więźniów. A gdzie zostało to wykorzystane w Polsce? Mógłby pan podać przykład?

Pozdrawiam,
Irena

Anonimowy pisze...

Witam w sprawie odśnieżania. Mam kilka uwag dotyczących Bemowa a konkretnie osiedla Górce. Tam mieszka mój syn i bywając u niego w czasie ostatnich mrozów i śniegów, widzę jak doskonale jest tam zorganizowane sprzątanie i odsnieżanie osiedlowych dróg i chodników.Nie ma problemów z wyjazdem samochodem w stronę ulicy Górczewskiej lub Powstańców Śląskich.Chodniki są czarne i osiedlowe uliczki także. Tam także istnieje dozorca który sprząta klatkę schodową i okoliczne tereny przyległe do budynku ( nie wszędzie są tam podwórka) lecz już na zasadzie zarejestrowania się jako firma sprzatająca.(Takie sytuacje są też widoczne na Muranowie gdzie mieszkam). Są też firmy sprzątające działające bardzo prężnie np. na Ursynowie. Myślę więc że w dużej mierze zależy to od pomysłu i organizacji na danym osiedlu czy dzielnic.Może też wybór firm w przetargu nie jest ograniczony wyłącznie ceną usług. Nie wiem jaki wpływ na taką sytuację ma Ratusz bemowski, ale widać tam także samochody usuwające zebrane hałdy śniegu co tydzień.O wywożeniu śniegu słyszałam też na Białołęce, na Kabatach i Ursynowie ( z rozmów w pracy).Nie bez kozery Bemowo i Ursynów uchodzą za najsprawniej organizacyjnie działajace dzielnice Warszawy.Trudno powiedzieć czy na naszym Muranowie nie ma dobrze zorganizowanego społeczeństwa obywatelskiego o którym tyle się teraz mówi, czy może jest to dzielnica starych ludzi jak słyszałam niedawno w jednym z programów telewizyjnych i większości nie chce się już uczestniczyć w życiu osiedlowym.Może mamy kiepskiego Burmistrza Śródmieścia. Jedno wiem - bardzo łatwo jest zorganizować kwestię odśnieżania-w teorii ( sama miałabym wiele pomysłów)bo w praktyce trudno dogadać się w tej kwestii z osobami odpowiedzialnymi za taki stan rzeczy.
Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Dziękuję za te wypowiedzi, kochani. Wniosek z tego płynie taki, że nie wszędzie w Warszawie jest równie źle. Może w takim razie warto wystąpić z jakąś interpelacją/zapytaniem do Burmistrza Śródmieścia? Pomyślę o tym.
Pozdrawiam,
Irena Kołodziej

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...