
Historię homoseksualności prezentują w swych artykułach Ireneusz Krzemiński i Robert Biedroń. Obaj udowadniają, że osoby nieheteronormatywne nie są zjawiskiem odkrytym wraz z medykalizacją tematu w XIX wieku, ale istniały i działały przez wieki. Przed II Wojną Światową Berlin i Nowy Jork były miastami, będącymi głównymi obszarami promieniowania homoseksualnej kultury - wówczas pozostającej jeszcze poza głównym nurtem społecznym, ale aktywnie funkcjonującej. W Polsce kwestia ta pozostawała na uboczu politycznego dyskursu. Kronikarze i publicyści lubili sugerować (w celu zdyskredytowania) męskie ciągoty Bolesławowi Śmiałemu, Władysławowi Warneńczykowi czy też Władysławowi IV. Paradoksalnie - jak stwierdza Biedroń - depenalizacja stosunków homoseksualnych w 1932 roku, poprzez dość postępowy kodeks cywilny Makarewicza, uchylający zaborcze legislacje w tej dziedzinie, sprawił, że mniejszości seksualne na lata zniknęły z pola widzenia opinii publicznej. Odbywający się od końca lat 80. XX wieku proces powrotu do ludzkiej świadomości nie jest drogą łatwą, ale wraz z rozwojem organizacji LGBT konsekwentnie zachodzi.
Fascynujące, niesłychanie kompetentne i zadziorne teksty Jerzego Krzyszpienia na temat tego, w jaki sposób język polski może włączać lub wykluczać osoby nieheteronormatywne, a także stosunku trzech religii monoteistycznych - judaizmu, chrześcijaństwa i islamu do homoseksualizmu warto koniecznie przeczytać. Szczególnie ten drugi roi się od faktów, rozprawiających się z mitami na temat homofobicznych odczytań Biblii. Analizując oryginalne teksty i stosując podejście krytyczne, uwzględniające ówczesny kontekst społeczny i historyczny, okazuje się, że rzekome potępienie stosunków jednopłciowych jako "sprzecznych z naturą" nie trzyma się ani napisanego tekstu (w którym, jeśli odnieść się do kontekstu, pod kategorię "sprzeczności z naturą" podpada płodozmian czy tkanie ubrań z różnych materiałów, a nawet boskie interwencje, natomiast niewolnictwo już nie - kto chce wiedzieć więcej, ten u Krzyszpienia znajdzie konkretne odwołania do poszczególnych ksiąg i wersetów), ani historycznego kontekstu, w którym kwestia "prawa naturalnego", tak ochoczo używanego dla prezentowania zachowawczych poglądów - i również niespójnego, bowiem homoseksualizm wśród zwierząt nie jest spotykany rzadziej, niż u ludzi - pojawia się w pełnej krasie w średniowieczu, wraz z rosnącą instytucjonalizacją katolicyzmu.
Jest rzecz jasna miejsce także i na kulturę. Homoseksualne wątki w sztuce prezentuje Paweł Leszkowicz, członek lubelskich Zielonych, przypominający o fascynacji męskim ciałem, autoportretach, narcyzmie i coming outach. Bartosz Żurawiecki, znany i ceniony krytyk filmowy, pokazuje z kolei bogactwo wątków i całkiem imponującą historię wątków homoseksualnych w kinie, począwszy od jednego z filmów Thomasa Edisona, "The Gay Brothers" z 1895 o dwójce mężczyzn, tańczących ze sobą walca. Aż do czasu objęcia władzy przez Hitlera w Niemczech w latach trzydziestych XX wieku kinematografia tego kraju, pomimo kontrowersji, wątki gejowskie i lesbijskie podejmowała. Wiele z tworzonych wówczas filmów opowiadało się wyraźnie w swej wymowie za zniesieniem kontrowersyjnego paragrafu 175 kodeksu karnego, penalizującego stosunki seksualne między mężczyznami. Za oceanem, wraz z rozluźnianiem się obyczajowych kodeksów, powoli otwierała się przestrzeń do wychodzenia z gejowskimi wątkami z podziemia. Dziś, po "Brokeback Moutain" i "Milku", pojawiają się coraz lepsze perspektywy do rozwoju kina, w którym osoby nieheteronormatywne odgrywają równorzędną rolę.
Rzecz jasna powyższa wyliczanka nie wyczerpuje całego spisu treści. Praktycznie każdy tekst jest klasą dla samego siebie, czy to teoretyczny wstęp Jacka Kochanowskiego, czy też rozważania na temat płci i patriotyzmu Agnieszki Graff. Ponieważ jestem dość wyczulony na kwestię przystępności teoretycznych analiz z czystym sercem mogę stwierdzić, że ten test Queer Studies zdają celująco. Autorkom i autorom gratuluję, a Was zapraszam do stania się czytelniczkami i czytelnikami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz