19 grudnia UE zniesie wizy dla obywateli i obywatelek Serbii, Czarnogóry i Macedonii (kraje te wchodzą na tzw. białą listę Schengen). Oznacza to, że nareszcie skończy się ich prawie 20-letni „areszt domowy”. Uzyskanie wizy turystycznej było bowiem praktycznie niemożliwe – w związku z tym np. 70% młodych Serbów nigdy w życiu nie było za granicą.
Ogłoszenie zniesienia wiz wywołało ogromną radość. W Skopje tłum wyległ na ulicę i pod siedzibą parlamentu odbyło się spontanicznie świętowanie z flagami Macedonii i Unii Europejskiej. W serbskim Internecie natomiast już krąży dowcip: “Ostatni obywatel opuszczający Serbię 19 grudnia proszony jest o zgaszenie światła. Władze Serbii”. Specjaliści zajmujący się Bałkanami również są zadowoleni. Od lat zwracali oni uwagę na fakt, że zniesienie wiz jest pilną sprawą. „Areszt” w obecnej sytuacji niewiele wnosił, poza pogłębianiem izolacji (też intelektualnej). Trudno wymagać „europejskiej perspektywy” czy „wspierania wartości UE” od ludzi, którzy od 20 lat nie mogą UE zobaczyć, lub nigdy w życiu jej nie widzieli.
Zniesienie wiz to jednak nie tylko powód do świętowania.
Unia Europejska „kupiła” dzięki niemu potężne narzędzie inwigilacji. Wymusiła ona na przyjętych krajach wymianę wszystkich paszportów na nowe, biometryczne, dzięki którym może śledzić przemieszczanie się ich posiadaczy po obszarze Schengen. Kto chce podróżować, musi więc pogodzić się z utratą prywatności. Ten problem dotyczy jednak wszystkich mieszkańców krajów obszaru i białej listy Schengen.
Prawdziwe kontrowersje na Bałkanach budzi jednak fakt zniesienia wiz tylko wybranym państwom, choć starały się o to wszystkie. Mimo iż specjaliści z European Stability Institute uważają, że przywilej ruchu bezwizowego nadany został według sprawiedliwych kryteriów, to wśród innych komentatorów wzbudzają one wątpliwości. Przestrzegają przed zgubnymi skutkami dzielenia Bałkanów. Petycję w tej sprawie w lecie 2009 roku podpisało tysiące ludzi, w tym wielu europarlamentarzystów, wpływowych polityków czy naukowców. Jednak UE zdecydowała się podtrzymać podział.
Smaku sprawie dodaje fakt, że kryterium podziału staje się… religia, a konkretnie dyskryminowani są muzułmanie. Po 19 grudnia poza białą listą Schengen zostaną na Bałkanach tylko te wszystkie państwa, w których dominuje islam: Albania, Bośnia i Hercegowina oraz Kosowo (Albanii i BiH obiecano wpisanie na białą listę najwcześniej w połowie 2010 roku). Co więcej, w najgorszej sytuacji w tych multietnicznych i multireligijnych państwach pozostaną właśnie muzułmanie, czyli ci ludzie, którzy najbardziej ucierpieli podczas ostatnich wojen domowych. Ich sąsiedzi o innym wyznaniu czy pochodzeniu, czyli np. mieszkający w BiH prawosławni Serbowie czy katoliccy Chorwaci mają bowiem podwójne obywatelstwa i paszporty serbskie lub chorwackie. Będą więc mogli korzystać przywilejów. Nietrudno domyślić się, że pogłębi to podziały etniczne i religijne, o czym ostrzegano, bezskutecznie, od dawna.
Wprowadzenie ułatwień wizowych już wprowadziło zamieszanie w Kosowie. Kosowo to obecnie najbardziej izolowane państwo na świecie. Jego obywatele i obywatelki mogą podróżować bez wiz tylko do 5 państw na świecie (dla porównania Afgańczycy do 22, a Duńczycy aż 157). Dodatkowo, nie mają oni nawet prawdziwych paszportów. To najnowsze państwo w Europie dopiero je wydaje. Odbierają je głównie Kosowarzy (muzułmańscy mieszkańcy Kosowa posługujący się językiem albańskim i uważający się za osobną grupę narodową – przez Serbów nazywani Albańczykami). Serbia, która nie uznaje Kosowa i traktuje jego mieszkańców jako swoich obywateli, oferuje im swoje paszporty, które odbierali dotąd głównie mieszkający tam Serbowie. Teraz sytuacja się jednak zmieniła. Z powodu zniesienia wiz dla Serbów serbski paszport stał się atrakcyjny i proszą o niego też Kosowarzy. Minister Spraw Wewnętrznych Serbii ogłosił, że wydano im już ponad 1000 paszportów. Władze Serbii to cieszy, bo dzięki temu błyskawicznie zwiększa się liczebność serbskiej mniejszości w Kosowie. Podróże bez wiz przysługują jednak tylko Serbom zameldowanym na terenie Serbii. Trwają więc masowe próby przemeldowania się z Kosowa do Serbii, głównie do Preševa i Bujanovca, dwóch muzułmańskich miast na południu. Na to już serbscy urzędnicy się nie zgadzają, bo wnioskodawcy nie potrafią udowodnić faktycznej zmiany miejsca zamieszkania. Rząd serbski powiększa więc serbską diasporę, jednocześnie nie dopuszczając muzułmanów do przywilejów bezwizowego ruchu. Wzbudza to protesty zarówno Kosowarów, jak i kosowskich Serbów, którzy pomimo posiadania tylko serbskiego obywatelstwa pozbawieni są praw, jakimi cieszą się Serbowie w kraju (dodajm, kosowscy Serbowie przez prawicowe środowiska uważani są za najbardziej patriotycznych, nie opuszczających „serbskiej kolebki” mimo jej „okupacji” – i mimo tego mają mniejsze prawa niż Serbowie w kraju). Sytuacja w Kosowie jest kolejnym przykładem na to, jak dzielenie Bałkanów w sprawie wiz komplikuje lokalną sytuację, pogłębia etniczne i religijne podziały, a nawet podważa sens istnienia lokalnych granic.
Polityka UE na Bałkanach bezwzględnie obnaża islamofobię wspólnoty europejskiej. Oficjalnie religia państwowa nie ma żadnego znaczenia i w przypadku Bałkanów nie jest ona podnoszona jako argument. Wystarczy jednak posłuchać sporu o przyjęcie Turcji do UE, by zobaczyć, że jest to tylko pusta deklaracja. Politycy europejscy śmiało grają na niechęci wobec islamu. Otwarcie mówią też o wspólnocie europejskiej jako wspólnocie chrześcijańskiej. Wystarczy rzut oka na mapę UE by zauważyć, że obecnie skupia ona państwa zachodniego chrześcijaństwa. Wyjątkami są oczywiście Grecja oraz Cypr, ale miejsce w europejskiej wspólnocie „zaklepały” już sobie w starożytności. Przyjęte niedawno Rumunia i Bułgaria stanowią miłe zaskoczenie, ale są raczej dowodem na to, że łatwiej zaakceptować nam prawosławie niż islam (albo, że gazociąg Nabucco, który ma przez te dwa państwa przebiegać i dostarczać Europie Zachodniej i Środkowej gaz z innego źródła niż Rosja, jest już naprawdę niezbędny UE). Do UE dołączy zapewne niedługo katolicka Chorwacja. Prawosławne i muzułmańskie kraje będą musiały poczekać, przy czym jak wskazywałam w najgorszej sytuacji są wszystkie europejskie państwa muzułmańskie i mieszkający w nich muzułmanie.
Europa zawsze była kontynentem wielu religii, a pokój i wolność religijna są jej wielkimi cywilizacyjnymi osiągnięciami. Stoi teraz przed nią teraz wyzwanie, czy będzie potrafiła przezwyciężyć uprzedzenia religijne i odbudować prawdziwą, wielowyznaniową wspólnotę europejską. Bałkany są dla niej świetnym polem do popisu.
Tekst Aleksandry Kretkowskiej, członkini warszawskiego koła Zielonych 2004.
Ogłoszenie zniesienia wiz wywołało ogromną radość. W Skopje tłum wyległ na ulicę i pod siedzibą parlamentu odbyło się spontanicznie świętowanie z flagami Macedonii i Unii Europejskiej. W serbskim Internecie natomiast już krąży dowcip: “Ostatni obywatel opuszczający Serbię 19 grudnia proszony jest o zgaszenie światła. Władze Serbii”. Specjaliści zajmujący się Bałkanami również są zadowoleni. Od lat zwracali oni uwagę na fakt, że zniesienie wiz jest pilną sprawą. „Areszt” w obecnej sytuacji niewiele wnosił, poza pogłębianiem izolacji (też intelektualnej). Trudno wymagać „europejskiej perspektywy” czy „wspierania wartości UE” od ludzi, którzy od 20 lat nie mogą UE zobaczyć, lub nigdy w życiu jej nie widzieli.
Zniesienie wiz to jednak nie tylko powód do świętowania.
Unia Europejska „kupiła” dzięki niemu potężne narzędzie inwigilacji. Wymusiła ona na przyjętych krajach wymianę wszystkich paszportów na nowe, biometryczne, dzięki którym może śledzić przemieszczanie się ich posiadaczy po obszarze Schengen. Kto chce podróżować, musi więc pogodzić się z utratą prywatności. Ten problem dotyczy jednak wszystkich mieszkańców krajów obszaru i białej listy Schengen.
Prawdziwe kontrowersje na Bałkanach budzi jednak fakt zniesienia wiz tylko wybranym państwom, choć starały się o to wszystkie. Mimo iż specjaliści z European Stability Institute uważają, że przywilej ruchu bezwizowego nadany został według sprawiedliwych kryteriów, to wśród innych komentatorów wzbudzają one wątpliwości. Przestrzegają przed zgubnymi skutkami dzielenia Bałkanów. Petycję w tej sprawie w lecie 2009 roku podpisało tysiące ludzi, w tym wielu europarlamentarzystów, wpływowych polityków czy naukowców. Jednak UE zdecydowała się podtrzymać podział.
Smaku sprawie dodaje fakt, że kryterium podziału staje się… religia, a konkretnie dyskryminowani są muzułmanie. Po 19 grudnia poza białą listą Schengen zostaną na Bałkanach tylko te wszystkie państwa, w których dominuje islam: Albania, Bośnia i Hercegowina oraz Kosowo (Albanii i BiH obiecano wpisanie na białą listę najwcześniej w połowie 2010 roku). Co więcej, w najgorszej sytuacji w tych multietnicznych i multireligijnych państwach pozostaną właśnie muzułmanie, czyli ci ludzie, którzy najbardziej ucierpieli podczas ostatnich wojen domowych. Ich sąsiedzi o innym wyznaniu czy pochodzeniu, czyli np. mieszkający w BiH prawosławni Serbowie czy katoliccy Chorwaci mają bowiem podwójne obywatelstwa i paszporty serbskie lub chorwackie. Będą więc mogli korzystać przywilejów. Nietrudno domyślić się, że pogłębi to podziały etniczne i religijne, o czym ostrzegano, bezskutecznie, od dawna.
Wprowadzenie ułatwień wizowych już wprowadziło zamieszanie w Kosowie. Kosowo to obecnie najbardziej izolowane państwo na świecie. Jego obywatele i obywatelki mogą podróżować bez wiz tylko do 5 państw na świecie (dla porównania Afgańczycy do 22, a Duńczycy aż 157). Dodatkowo, nie mają oni nawet prawdziwych paszportów. To najnowsze państwo w Europie dopiero je wydaje. Odbierają je głównie Kosowarzy (muzułmańscy mieszkańcy Kosowa posługujący się językiem albańskim i uważający się za osobną grupę narodową – przez Serbów nazywani Albańczykami). Serbia, która nie uznaje Kosowa i traktuje jego mieszkańców jako swoich obywateli, oferuje im swoje paszporty, które odbierali dotąd głównie mieszkający tam Serbowie. Teraz sytuacja się jednak zmieniła. Z powodu zniesienia wiz dla Serbów serbski paszport stał się atrakcyjny i proszą o niego też Kosowarzy. Minister Spraw Wewnętrznych Serbii ogłosił, że wydano im już ponad 1000 paszportów. Władze Serbii to cieszy, bo dzięki temu błyskawicznie zwiększa się liczebność serbskiej mniejszości w Kosowie. Podróże bez wiz przysługują jednak tylko Serbom zameldowanym na terenie Serbii. Trwają więc masowe próby przemeldowania się z Kosowa do Serbii, głównie do Preševa i Bujanovca, dwóch muzułmańskich miast na południu. Na to już serbscy urzędnicy się nie zgadzają, bo wnioskodawcy nie potrafią udowodnić faktycznej zmiany miejsca zamieszkania. Rząd serbski powiększa więc serbską diasporę, jednocześnie nie dopuszczając muzułmanów do przywilejów bezwizowego ruchu. Wzbudza to protesty zarówno Kosowarów, jak i kosowskich Serbów, którzy pomimo posiadania tylko serbskiego obywatelstwa pozbawieni są praw, jakimi cieszą się Serbowie w kraju (dodajm, kosowscy Serbowie przez prawicowe środowiska uważani są za najbardziej patriotycznych, nie opuszczających „serbskiej kolebki” mimo jej „okupacji” – i mimo tego mają mniejsze prawa niż Serbowie w kraju). Sytuacja w Kosowie jest kolejnym przykładem na to, jak dzielenie Bałkanów w sprawie wiz komplikuje lokalną sytuację, pogłębia etniczne i religijne podziały, a nawet podważa sens istnienia lokalnych granic.
Polityka UE na Bałkanach bezwzględnie obnaża islamofobię wspólnoty europejskiej. Oficjalnie religia państwowa nie ma żadnego znaczenia i w przypadku Bałkanów nie jest ona podnoszona jako argument. Wystarczy jednak posłuchać sporu o przyjęcie Turcji do UE, by zobaczyć, że jest to tylko pusta deklaracja. Politycy europejscy śmiało grają na niechęci wobec islamu. Otwarcie mówią też o wspólnocie europejskiej jako wspólnocie chrześcijańskiej. Wystarczy rzut oka na mapę UE by zauważyć, że obecnie skupia ona państwa zachodniego chrześcijaństwa. Wyjątkami są oczywiście Grecja oraz Cypr, ale miejsce w europejskiej wspólnocie „zaklepały” już sobie w starożytności. Przyjęte niedawno Rumunia i Bułgaria stanowią miłe zaskoczenie, ale są raczej dowodem na to, że łatwiej zaakceptować nam prawosławie niż islam (albo, że gazociąg Nabucco, który ma przez te dwa państwa przebiegać i dostarczać Europie Zachodniej i Środkowej gaz z innego źródła niż Rosja, jest już naprawdę niezbędny UE). Do UE dołączy zapewne niedługo katolicka Chorwacja. Prawosławne i muzułmańskie kraje będą musiały poczekać, przy czym jak wskazywałam w najgorszej sytuacji są wszystkie europejskie państwa muzułmańskie i mieszkający w nich muzułmanie.
Europa zawsze była kontynentem wielu religii, a pokój i wolność religijna są jej wielkimi cywilizacyjnymi osiągnięciami. Stoi teraz przed nią teraz wyzwanie, czy będzie potrafiła przezwyciężyć uprzedzenia religijne i odbudować prawdziwą, wielowyznaniową wspólnotę europejską. Bałkany są dla niej świetnym polem do popisu.
Tekst Aleksandry Kretkowskiej, członkini warszawskiego koła Zielonych 2004.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz