26 września 2008

Zasoby, które znikają

Skoro już wspomniałem tu przy okazji 11 września o tym, że bogate państwa mogłyby wspierać biedne, pora przedstawić jakiś konstruktywny przykład. Po lekturze dość niszowej, ale jednak interesującej publikacji Fundacji Boella, której tytuł widzicie na obrazku (wybaczcie, ale późna noc już, gdy te słowa piszę, ogarnia zmęczenie materiału) wiem już, jak istotną rolę pełnią dla krajów rozwijających się surowce, którymi dysponują. Niestety, zamiast wspierać rozwój i wychodzenie z nędzy milionów ubogich na całym świecie, pieniądze z ich eksploatacji zbyt często zasilają kieszenie lokalnych kacyków. Wszystko to jest możliwe dzięki niedostatecznej kontroli prawnej państw "globalnej Północy" nad instytucjami i przedsiębiorstwami z tych krajów. Brak wiążących, międzynarodowych regulacji w tym zakresie wcale nie ułatwia sprawy.

O tym, że odpowiedzialne zachowanie państw i korporacji może zmienić naprawdę wiele, świadczy przykład Liberii. Latami rządził tam ichni dyktator, Charles Taylor, dzięki pieniądzom z wyrębu lasu równikowego i wydobyciu diamentów utrzymywał się przy władzy. Co więcej - zdecydował się na wspieranie bojowników w sąsiednim Sierra Leone. Pierwsze sankcje - na diamenty - nie odniosły wprawdzie skutku, kiedy jednak dodano do nich także embargo na drewno, w przeciągu paru tygodni Taylor został obalony, torując drogę do demokratycznych przemian. Przykład ten pokazuje wyraźnie, jak wielką rolę może spełniać odpowiedzialna rola społeczności międzynarodowej.

Pewne regulacje, owszem, istnieją - przy czym w znakomitej większości są one dobrowolne i w wielu przypadkach pozbawione narzędzi realnego oddziaływania na firmy i instytucje finansowe. W ostatnich latach największymi sukcesami w dziedzinie zarządzania zasobami jest odwrócenie trendu deregulacyjnego, który doprowadził nawet do likwidacji jednej z agend ONZ i stworzenie społecznej atmosfery, wymuszającej na koncernach opracowywanie kodeksów odpowiedzialności społecznej. Rozpoznano także istotną rolę lasów w gospodarce krajów rozwijających się i negatywny wpływ, jaki ich karczowanie ma na przyspieszanie zmian klimatycznych. Wystarczy wspomnieć, że 1/3 afrykańskich zasobów węgla zawartych jest w drewnie lasów deszczowych...

By zatem coś zmieniło się na lepsze, potrzebny jest cały łańcuch działań. Wśród nich kluczową rolę odgrywa zamiana zobowiązań dobrowolnych na obowiązkowe, z których firmy i instytucje, takie jak banki będzie można rozliczać. Do tej pory umowy były zawierane z pominięciem, a niekiedy wręcz sprzeciwem lokalnych społeczności. Taka sytuacja jest np. w Delcie Nigru, gdzie tamtejsi mieszkańcy i mieszkanki domagają się udziału w zyskach z wydobycia ropy naftowej. Bez włączenia w proces decyzyjny organizacji pozarządowych i społeczeństwa obywatelskiego szanse na to, że pieniądze z zagranicznych inwestycji skierowane zostaną na poprawę jakości życia lokalnych społeczności są niemal zerowe.

Jak widać, na firmach ciąży olbrzymia odpowiedzialność. Muszą one zauważyć, że ich działania mają wpływ - nierzadko skrajnie negatywny - na środowisko i ludzi zamieszkujących dany obszar. Bez regulacji dwu- i wielostronnych między państwami nadal będą mogły stosować podwójne standardy w swoim działaniu w Pierwszym i w Trzecim Świecie. Plan minimum, przedstawiony w memorandum, obejmuje m.in. włączenie w planowanie inwestycyjne kwestii zrównoważonego rozwoju i poszanowania praw pracowniczych - w szczególności zakazu pracy dzieci i prawa do swobodnego zrzeszania się.

Więcej o pomysłach na regulacje, mające stworzyć bardziej sprawiedliwy świat w samej publikacji, dostępnej po angielsku na stronach Boella.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...