29 kwietnia 2013

Zaproszenie: Nowa polityka Internetu?

Czy żywa reakcja na ACTA oznacza, że Piraci mają szansę zdobyć popularność i poparcie wyborcze? Jeśli tak się nie dzieje, to dlaczego? Czy polityczne ruchy pirackie i ekologiczne są rywalami w walce o wyborców czy raczej potencjalnymi sojusznikami we wspólnej sprawie?



Polityczny ruch Zielonych początkowo był postrzegany – i często sam się postrzegał – jako „ruch jednej sprawy”. Z czasem jednak zaczął obrastać siatką sojuszy, dookreślając w ten sposób swoją tożsamość. Czy ruch piracki powtórzy tę drogę rozwojową?

Dziś, gdy poseł i posłanka szwedzkich Piratów zasiadają w Europarlamencie w jednej frakcji z Zielonymi, sojusz obu sił wydaje się naturalny. Czy jest to jednak tylko taktyczne porozumienie, czy ma jakieś głębsze podstawy? Intelektualista i aktywista peer-to-peer Michel Bauwens wskazuje, że podstawą ideologii obu ruchów jest troska o szczególnego rodzaju dobra wspólne. Proponuje też zbudowanie szerszego sojuszu, który obok Piratów i Zielonych obejmowałby ruchy pracownicze i drobny biznes. Czy taki sojusz ma sens? Czy jest możliwy i pożądany w polskich warunkach?

Zapraszamy do dyskusji, której punktem wyjścia będzie propozycja Michela Bauwensa. W spotkaniu wezmą udział:
- Józef Halbersztadt, ISOC Polska
- Jarosław Lipszyc, Fundacja Nowoczesna Polska
- Radosław Pietroń, Polska Partia Piratów
- Adam Ostolski, Partia Zieloni
Prowadzenie: Agata Czarnacka, redaktorka naczelna Lewica24

Zielone Centrum M1
ul. Marszałkowska 1 lok. 160
7 maja (wtorek), godz. 19.00



Michel Bauwens, Czy zielono-piracki sojusz zmieni Europę?

Strona wydarzenia na fb.

27 kwietnia 2013

Adam Ostolski o warszawskiej polityce dla Lewica24

Z dr. Adamem Ostolskim, współprzewodniczącym polskich Zielonych, rozmawia Agata Czarnacka.

AC: Jak zareagowaliście na informację Ruchu Palikota o dążeniu do obalenia Hanny Gronkiewicz-Waltz?

AO: A kto dziś nie chce obalić Hanny Gronkiewicz-Waltz...? Niedługo zwolenników pani prezydent będzie trzeba szukać ze świecą. A jednak wiele wskazuje na to, że w przyszłorocznych wyborach i tak miałaby spore szanse wygrać. Bo w normalnych wyborach ludzie zastanawiają się, jaką mają alternatywę, czy pretendenci do zastąpienia urzędującej prezydent mają lepszy program, czy poradzą sobie z rządzeniem miastem. Stąd pokusa pójścia na skróty i zorganizowania referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz. To jest łatwiejsze, bo w takich sytuacjach mobilizują się głównie przeciwnicy.

Ale jeśli stwierdzamy, że odsunięcie pani prezydent w drodze referendum odwoławczego jest łatwiejsze niż pokonanie jej w wyborach, to powinna nam się zapalić czerwona lampka. Czy odsunięcie Hanny Gronkiewicz-Waltz sprawi, że wszystko zmieni się na lepsze? Czy jej ewentualni następcy faktycznie reprezentują odmienną, bardziej prospołeczną wizję miasta? Czy na przykład Andrzej Rozenek byłby dla stolicy rzeczywiście lepszym prezydentem? Nie wykluczam, ale na razie nikt mnie do tego nie przekonał...

[czytaj więcej]

24 kwietnia 2013

Zieloni: Listopadowy szczyt klimatyczny COP 19 w Warszawie może być szansą dla Polski

W konferencji prasowej organizowanej w związku z polskimi przygotowaniami do szczytu klimatycznego COP 19 udział wzięli: Daniel Cohn-Bendit, współprzewodniczący Grupy Zieloni/ Wolne Przymierze Europejskie w Parlamencie Europejskim oraz Agnieszka Grzybek i Adam Ostolski, przewodniczący Partii Zieloni.

- Jeśli nie będzie polityki klimatycznej w Europie, to w ogóle jej nie będziemy mieli – powiedział Daniel Cohn-Bendit, nawiązując do ubiegłotygodniowego głosowania w Parlamencie Europejskim, kiedy PE odrzucił propozycję tzw. backloadingu, czyli zawieszenia 900 mln pozwoleń na emisję CO2 po 2013 roku. - Także z tego powodu szczyt COP19 w Polsce będzie ważny. Przy czym dużą rolę odegrają w tym działania dyplomatyczne, które poprzedzą sam szczyt, mające na celu, przede wszystkim przekonanie polskiego rządu i eurodeputowanych do zmiany stanowiska w sprawie pakietu klimatycznego.

- Polityka klimatyczna mająca zapobiegać dramatycznym skutkom zmian klimatycznych to nie tylko konieczność, ale także szansa na modernizację polskiej gospodarki, wzmocnienie jej innowacyjności i tworzenie nowych miejsc pracy – powiedziała Agnieszka Grzybek, przewodnicząca Partii Zieloni. – Tymczasem rząd Platformy Obywatelskiej od kilku lat konsekwentnie blokuje unijną politykę klimatyczną na szczeblu UE, a w kraju wspiera rozwiązania szkodliwe dla klimatu. Mamy opóźnienia we wdrażaniu właściwie wszystkich dyrektyw UE dotyczących odnawialnych źródeł energii i efektywności energetycznej. Rząd puszcza z dymem nasze pieniądze, utrzymując system wsparcia dla współspalania węgla z biomasą. Kary za niewdrożenie dyrektywy o OZE oraz charakterystyki energetycznej budynków, które zasądzi Europejski Trybunał Sprawiedliwości, powinni zapłacić z własnej kieszeni posłowie i posłanki koalicji rządzącej.

- Rząd Donalda Tuska nie dorósł do zrozumienia swojej odpowiedzialności za przyszłość Polski i Ziemi – powiedział Adam Ostolski, przewodniczący Partii Zieloni. – Zmiany klimatyczne i ich skutki, takie jak tornada, susze czy powodzie, nie zatrzymują się na granicach naszego kraju. Czyżby Platforma Obywatelska miała jakiś projekt przeniesienia Polski na inną planetę? Jeśli nie, to rząd powinien zacząć prowadzić bardziej aktywną politykę na arenie europejskiej. Unijna polityka klimatyczna jest dla Polski wielką szansą. Nasza gospodarka rzeczywiście jest uzależniona od węgla, ale to nie powód, aby chować głowę w piasek. Zieloni proponują „federalizm klimatyczny” – uznanie polityki klimatycznej za jeden z fundamentów integracji Europy. Powinniśmy domagać się szczodrego wsparcia dla sprawiedliwej transformacji w stronę gospodarki niskowęglowej dla wszystkich krajów, które tego potrzebują, a tym samym zatrzymać niebezpieczną dla nas tendencję do kurczenia się europejskiej solidarności.

Szczyt klimatyczny COP19 odbędzie się w Warszawie, w dniach 11-22 listopada 2013 roku. Równolegle z 19 Konferencją Stron UNFCCC COP19 odbędzie się 9 Spotkanie Stron Protokołu z Kioto – CMP9. Najważniejszym celem szczytu w Warszawie będzie wypracowanie fundamentów pod nowe, ogólnoświatowe porozumienie klimatyczne w sprawie redukcji emisji gazów cieplarnianych.

21 kwietnia 2013

Aby demokracja nie zmarniała - odpowiedź na list Projektu: Polska

Do obywatelek i obywateli m.st. Warszawy!

Jesteśmy zdumieni listem otwartym koła Projekt: Polska Warszawa do Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, Prezydent m.st. Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz oraz burmistrza dzielnicy Śródmieście Wojciecha Bartelskiego. Adresowany do warszawskich i państwowych urzędników, w istocie zwrócony jest do nas wszystkich, obywatelek i obywateli miasta – choć ponad naszymi głowami. Pouczający ton listu odbieramy jako grożenie palcem warszawskiej społeczności oraz nakaz bezkrytycznego przyjmowania wszystkich decyzji władzy, łącznie z tymi, wobec których postawą szczególnie szkodliwą byłaby bierność i brak reakcji.

Każda obywatelka i każdy obywatel naszego miasta ma prawo do formalnego i nieformalnego zrzeszania się, prawo do wyrażania swoich poglądów oraz prezentowania ich przed organami samorządowymi. Gwarantowanymi przez ustrój demokratyczny narzędziami dialogu z władzą są wysyłane do urzędów pisma, petycje, udział w komisjach samorządowych i sesjach rad dzielnic i rady Warszawy. W sytuacjach utrudnionego porozumienia i istotnych wątpliwości co do kierunku polityki miasta w kluczowych dla jego funkcjonowania kwestiach mamy jednak również prawo, o czym autorzy listu wydają się zapominać, wyrażać swoje wątpliwości i sprzeciw na ulicach, przed urzędami, w parkach i na placach. Czasy, kiedy te formy protestu i wyrażania poglądów były zabronione, na szczęście mamy już za sobą.

Nie twierdzimy – jak sugerują autorzy listu – że „demokratycznie wybrane władze publiczne nie mają prawa podejmowania decyzji”. Jednak wyprowadzanie z tego wniosku, że mieszkańcy i mieszkanki miasta mają już tylko prawo słuchać i milczeć, uważamy za pomieszanie pojęć.

Nie zgadzamy się na dzielenie społeczeństwa, w tym środowisk zabierających głos w debacie publicznej, na lepszą, potulną wobec władzy część oraz część gorszą, której działania – jak czytamy w liście – motywowane są rzekomo „agresją”, „populizmem” i „pieniactwem”. Nie zgadzamy się  na stosowanie takich inwektyw wobec przejawów obywatelskiej czujności i troski o dobro wspólne. Za takie zaś uznajemy pamiętający czasy sprzed obydwu wojen światowych drzewostan zabytkowego parku o szczególnym historycznym znaczeniu i położeniu na mapie miasta.

Obywatelstwo to prawo, ale i obowiązek zabierania głosu w ważnych dla opinii publicznej sprawach. Z tego prawa skorzystali mieszkańcy i mieszkanki Warszawy, w tym wielu wybitnych przedstawicieli świata kultury i nauki, którzy w ten lub inny sposób zdecydowali się wyrazić sprzeciw wobec decyzji władz dotyczących wycinki drzew w Ogrodzie Krasińskich (m.in. podpisując listy protestu, biorąc udział w posiedzeniach Komisji Dialogu Społecznego, sesjach rady dzielnicy Śródmieście i rady Warszawy). Mamy tu do czynienia z kolejnym rażącym nieporozumieniem. To właśnie pojawiające się w liście stowarzyszenia PROJEKT POLSKA tezy i oskarżenia naszej aktywności odczytujemy jako próbę narzucenia kagańca wolności debat społecznych w naszym mieście.

Demokracja marnieje nie wtedy, kiedy ludzie upominają się o swoje prawo do głosu, lecz kiedy miejsce poważnej debaty zajmują wiernopoddańcze adresy. Jakość rządzenia nie poprawia się, kiedy czujne patrzenie władzy na ręce zajmuje konformizm i lizusostwo. Autorom listu życzliwie sugerujemy większą rozwagę i umiar w stosowaniu wobec osób o odmiennych poglądach i innej wizji miasta słownictwa, którym tak chętnie obdzielano jeszcze niedawno w naszym kraju ludzi, upominających się o przestrzeganie elementarnych praw człowieka i standardów demokracji.

W imieniu warszawskich Zielonych
Marek Matczak i Elżbieta Hołoweńko

19 kwietnia 2013

Marcin Wrzos: Kontenery - "trudne decyzje" czy kopanie leżącego?

Fot. Elżbieta Hołoweńko
W poniedziałek 15 kwietnia w Zielonym Centrum M1 odbyła się debata pt. „Jak rozwiązać problemy mieszkaniowe Warszawy?”. Udział wzięli: zastępca burmistrza dzielnicy Bemowo Krzysztof Zygrzak, Marcelina Zawisza z Partii Zieloni, Katarzyna Czarnota z Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów, Piotr Ciszewski z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów oraz architekt Maciej Czeredys. Debatę poprowadziła Justyna Samolińska.

W Warszawie wrócił pomysł na budowę „kontenerów socjalnych” dla zadłużonych lokatorów. Tym razem problem niedostatecznej liczby lokali socjalnych chcą rozwiązać w przy ich pomocy władze Bemowa. Debata publiczna wokół tej propozycji mogłaby skłonić władze miasta i poszczególnych dzielnic do przemyślenia na nowo polityki mieszkaniowej w Warszawie. Niestety dyskusja w Zielonym Centrum M1 nie pozwala być w tym względzie optymistą. Burzliwa debata przebiegała według znanego już schematu: przedstawiciele samorządu słuchali strony z społecznej z uwagą, ale nie słyszeli tego, co ta strona ma do powiedzenia. I jak zwykle przyparci do muru najpierw prosili o rzeczową dyskusję, by potem zasłaniać się różnicami ideowymi.

Pierwszy zabrał głos Krzysztof Zygrzak. Rozpoczął od przedstawienia powodów, dla których władze samorządowe zdecydowały się na budowę kontenerów. U podstaw tej decyzji leży duża liczba wyroków eksmisyjnych orzekanych przez sądy. Władze Bemowa nie są w stanie wywiązać się z konieczności zapewnienia eksmitowanym lokali socjalnych. Niemożność eksmisji powoduje konieczność wypłaty właścicielom mieszkań wysokich odszkodowań. Jak wyjaśnił Krzysztof Zygrzak trzeba zrobić wszystko, by nie płacić odszkodowań za ludzi, którzy „żyją na koszt innych”. Z jednej strony podkreślił, że kontenery to tylko jedno z rozwiązań, które będzie testowane. Z drugiej zaznaczył, że tylko całościowe rozwiązanie problemu wchodzi w grę. Nie można dłużej sprawy odkładać, bo władze dzielnicy tracą pieniądze, które można by przeznaczyć na szkoły. Zaznaczył również, że każda sprawa będzie rozpatrywana indywidualnie. Zapewniał, że do kontenerów na pewno nie trafią osoby, które nie powinny się tam znaleźć.

Jego zdaniem budownictwo modułowe ma niezaprzeczalną zaletę: jest tanie i szybkie. Dzięki niemu można rozwiązać problem eksmisji jeszcze przed następnymi wyborami samorządowymi. Sam pomysł budowy kontenerów socjalnych nie jest ani dobry ani zły, wszystko będzie zależało od tego, w jaki sposób zostanie zrealizowany. Zapewnił, że nie powstaną getta biedy, ponieważ nie jest planowana budowa osiedla. Kontenery mają być rozmieszone równomiernie w całej dzielnicy. Na razie będą to dwa kontenery, a potem, jeśli się okaże, że program się sprawdza, zostaną zbudowane następne. Jego zdaniem lokal socjalny nie jest ani karą, ani nagrodą. Eksmitowani nie muszą przecież w nich zamieszkać. Podkreślił, że założeniem mieszkalnictwa socjalnego jest niski standard. O tym, kto trafi do kontenera, zdecydują władze dzielnicy. To one powinny podejmować trudne decyzje i dlatego „wezmą to na siebie”.
 
Piotr Ciszewski zaczął od uwagi, że w polskim prawie nie ma kary zesłania. W Warszawie różne dzielnice różnie sobie radzą z eksmisjami orzekanymi przez sądy. Jego zdaniem osobom eksmitowanym do kontenerów o wiele łatwiej wpaść w spiralę nędzy. Trudniej im znaleźć pracę, gorzej są traktowane w urzędach. Wieloletnie zaniedbania ze strony miasta doprowadziły do tego, że czynsze są teraz absurdalnie wysokie. Często nie stać na ich płacenie nawet osób pracujących, gdy pracują na tzw. umowach śmieciowych, które w Warszawie stanowią całkiem pokaźny odsetek mieszkańców.

Jak podkreślił Ciszewski, nie jest łatwo dostać lokal socjalny. Trzeba spełnić dość wyśrubowane wymagania. Co więcej, nawet ich spełnienie nie gwarantuje przyznania lokalu. Jedyną receptą jest rozpoczęcie prowadzenia przez miasto aktywnej polityki lokalowej. Należy brać przykład z takich miast jak Wiedeń, a nie czerpać inspirację z miast Trzeciego Świata.
 
Maciej Czeredys zauważył, że działania władz dzielnicy Bemowo zmierzają raczej do rozproszenia problemu niż jego rozwiązania. Polityka mieszkaniowa powinna tworzyć zdrowe środowisko mieszkaniowe. Architektura jest ramą, która może osłabiać lub wzmacniać pewne tendencje. Można to dostrzec analizując różnice w rozwoju społecznym między dzielnicami Targówek i Praga Północ.

Jego zdaniem kontenery to nie jest eksperyment, który cokolwiek może rozwiązać. Zamiast tego władze samorządowe powinny zainteresować budownictwem prowadzonym na takich zasadach, wedle których mieszkania prywatne, komunalne i socjalne byłyby ze sobą wymieszane. Zapobiega to skutecznie pojawianiu się gorszych i lepszych dzielnic i jednocześnie służy miastu jako całości.

Marcelina Zawisza uważa, że eksmisje do kontenerów tworzą wielopokoleniowe wykluczenie. Ludzie tam mieszkający mają utrudniony dostęp do szkół i szpitali. Dotyka to ludzi najsłabszych, samotne matki, osoby starsze, którym zmarł małżonek czy osoby niepełnosprawne. Trzeba być świadomym, że problem będzie narastał. Ludzie chcą płacić czynsz, chcą pracować. Sytuacja na rynku pracy im to uniemożliwia. Każdy potrzebuje stabilizacji, szczególnie jeśli chodzi o mieszkanie. Władze dzielnicowe zamiast pomagać „kopią leżącego”.

Z etycznego punktu widzenia kryteria, kto powinien trafić do lokalu socjalnego, a kto do kontenera, będą niemożliwe do ustalenia. Kontenerom trzeba się przeciwstawić z całą stanowczością: jeśli dziś zgodzimy się na jeden kontener, w przyszłości będzie ich sto.

Katarzyna Czarnota przywołała dwie ekspertyzy prawne, które udowadniają, że kontener nie może pełnić funkcji lokalu socjalnego. Nikt się do nich nie odnosi, władze miast raczej szukają furtek prawnych, niż przyjmują ten fakt do wiadomości. Sytuacja jej zdaniem jest prosta. Miasta nie wywiązują się z obowiązków, które nakłada na nie Konstytucja, ustawy i akty prawne niższego rzędu. Zamiast budować lokale socjalne, szukają drogi na skróty. Jest to bardzo groźne, ponieważ tylnymi drzwiami wprowadzają nowy standard lokalowy, odmienny od tego określonego prawem. W imię cięcia kosztów buduje się kontenery, bo w wedle obiegowej opinii jest to tanie i szybkie. Badania pokazują jednak coś wręcz przeciwnego. Nawet jeśli pominie się koszty społeczne, to i tak budowa kontenerów okazuje się dużo droższa od tradycyjnego budownictwa.

Widać to na przykładzie Poznania. Wybudowano tam w 2009 r. za duże pieniądze 25 kontenerów, do dziś tylko trzy udało się zasiedlić. 15 z nich zostało wynajętych i służą teraz za szpital dla chorych kotów. Tylko w trzech mieszkają ludzie. Problemem było stworzenie listy, okazało się, że na mieszkania socjalne czekają głównie osoby, które z założenia nie powinny trafić do kontenerów… Jej zdaniem władze samorządowe zawsze, kiedy tylko pojawia się projekt budowy kontenerów socjalnych, powołują się na mitycznego „trudnego lokatora”. Jej zdaniem chodzi o to, by społeczeństwo się przyzwyczaiło do zmiany standardów dla lokalu socjalnego. Władze samorządowe traktują kontenery jako straszak na niepłacących lokatorów. W Poznaniu faktycznie przez chwilę ludzie zaczęli spłacać długi, potem jednak zaczęły one znów rosnąć. Jej zdaniem władze muszą zrozumieć, że problem z długami nie bierze się z lenistwa, ale z obiektywnej sytuacji (bezrobocie, brak polityki lokalowej). Przypomniała, że eksmitowani lokatorzy mają prawo do lokali socjalnych, gwarantuje im to orzeczenie sądu. Postępowanie władz miasta zmierzające do obniżenia i tak niskich standardów uznała za karygodne.

W otwartej części dyskusji padło kilka ważnych głosów z publiczności. Ewa Sufin-Jacquemart powiedziała, że prawdziwym eksperymentem byłoby tanie i solidne budownictwo ekologiczne. Zauważyła również, że kontenery mogą być ogrzewane tylko prądem. Zimą kosztuje to ponad 1000 zł miesięcznie. Ludzi najzwyczajniej w świecie na to nie stać i są zmuszeni mieszkać w nieogrzewanych kontenerach. Wanda Pradzioch zwróciła uwagę na wysokie stawki czynszu, które nie mają uzasadnienia społecznego i ekonomicznego. Marek Jasiński zaapelował o oddłużanie lokali. W innych miastach ten proces już ruszył, a w Warszawie władze samorządowe nawet nie chcą o tym słyszeć.

Marcin Wrzos

18 kwietnia 2013

Bartłomiej Kozek: Dlaczego nie będzie wspólnej frakcji Zielonych i liberałów

Na witrynie "Krytyki Politycznej" ukazał się wywiad Michała Sutowskiego z Ralfem Füchsem, dyrektorem Fundacji im. Heinricha Bölla. W tej bardzo interesującej rozmowie warto zwrócić szczególną uwagę na trzy wątki.

- Plotki o bliskości europejskich Zielonych i liberałów łatwo puszcza się w obieg, a potem trudno się z nimi walczy, zatem cieszy jasna deklaracja Füchsa: poza sojuszami ad hoc nie ma szans na wspólną grupę Zielonych i liberałów w Parlamencie Europejskim, o której marzy choćby Janusz Palikot. To nie federalizm, ale kwestie sposobów rozwiązania kryzysu ekonomicznego i odbudowy emancypacyjnej polityki społecznej są dziś kluczowymi osiami podziałów politycznych w UE, a w tej materii stanowiska ekopolityczne i liberalne (szczególnie liberalizmu kontynentalnego à la niemiecka FDP) różnią się diametralnie.

- Demokracja zamiast technokracji jako warunek skutecznej integracji. W obliczu wspólnego manifestu Daniela Cohn-Bendita i Guy Verhofstadta czy propozycji inicjatywy Europa Plus taka deklaracja witana jest przeze mnie ze sporą radością. Choć z Füchsem różnię się w paru sprawach (o czym poniżej), to jednak cieszy, że nie wierzy w automatyzm poszerzania integracji za pomocą cedowania kolejnych prerogatyw na Brukselę. Teraz, kiedy poziom europejski stał się kolejnym szczeblem władzy na kontynencie, dobrze raz jeszcze zastanowić się, które problemy najłatwiej będzie rozwiązywać lokalnie, które regionalnie, krajowo, europejsko, a na które potrzebna wręcz będzie nowa, globalna architektura polityczno-ekonomiczna.

- Wiem, że Füchs bardzo wierzy w możliwość pogodzenia wzrostu gospodarczego z ograniczeniami ekosystemowymi planety, ale w pewnym momencie jego logika staje się pokrętna. To prawda, że ruchy na rzecz stabilizacji czy wręcz spadku gospodarczego nie mają jeszcze przekonujących odpowiedzi na wszystkie pytania (jak chociażby o możliwość zachowania stabilnej sieci zabezpieczeń społecznych, napędzanej mechanizmem innym niż ciągły wzrost produkcji), ale jednak wyraźnie wskazują, że proces ten musi uwzględniać również prawo do poprawy warunków życia na globalnym Południu. Wskaźniki innowacyjności nie nadążają jak na razie za wzrostem zużycia zasobów nieodnawialnych i emisji gazów cieplarnianych, zatem trudno polegać na nich jako na rozwiązaniu kwestii równowagi między gospodarką a środowiskiem. Choć zatem wzrost gospodarczy średniookresowo, dla wyjścia z obecnego kryzysu jest konieczny, to na dłuższą metę oddala - co zresztą widać w tym wywiadzie - pytania o głębszą redystrybucję zasobów materialnych i finansowych.

Bartłomiej Kozek

Autor posta na Twitterze: @BartlomiejKozek.

16 kwietnia 2013

Spór o Smoleńsk w Zielonym Centrum M1

W czwartek 11 kwietnia w Zielonym Centrum Marszałkowska 1 odbyła się kolejna debata z cyklu „Konfrontacje Młodych” pt. „Trzy lata po katastrofie smoleńskiej”. Do dyskusji zaproszono publicystki i publicystów przez 30. rokiem życia, zabierających głos ws. wpływu katastrofy smoleńskiej na polskie społeczeństwo: Dawida Wildsteina (Gazeta Polska Codziennie), Krzysia Pacewicza (Lewica.pl, kiedyś „Przekrój” Kurkiewicza), Olę Bilewicz (m.in. „Nowe Peryferie”, kiedyś „Przekrój”) i Łukasza Drozdę (Lewica.pl) oraz młodych działaczy z zainteresowanych ugrupowań i organizacji społecznych. Spotkanie poprowadziła Agata Czarnacka, redaktorka naczelna portalu Lewica24.pl.

Relację ze spotkania można przeczytać na stronie Zielonapolityka.pl.


15 kwietnia 2013

Justyna Samolińska, Marcelina Zawisza: W obronie publicznej służby zdrowia

12 kwietnia odbyła się w Gorzowie Wielkopolskim duża demonstracja przeciwko prywatyzacji usług publicznych – zwłaszcza służby zdrowia, połączona z protestem personelu szpitala z Kostrzyna nad Odrą, który już od 6 lat walczy o zaległe wynagrodzenia.

Fot. Joanna Erbel
Pracownicy i pracownice powoli tracą nadzieję na pozytywne rozwiązanie sprawy. W zależności od zajmowanego stanowiska powinni otrzymać od 10 do nawet 80 tys. zł, łącznie prawie 7 mln. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że proces likwidacji, mimo iż szpital sprywatyzowano w 2007 r., nadal trwa i według ostatnich ustaleń władz, ma się zakończyć dopiero w 2017 r. Brak rozwiązania tej kwestii blokuje pracownikom możliwość dochodzenia roszczeń z tytułu zaległych wynagrodzeń za pracę i pomimo pełnomocnych wyroków sądu pracy byli pracownicy i pracownice nie są w stanie wyegzekwować wypłaty zaległości.

Wyjazd z Warszawy na demonstrację w Gorzowie Wielkopolskim był planowany od kilku tygodni. Zebrała się kilkunastoosobowa grupa działaczek i działaczy – poza trzyosobową reprezentacją Zielonych na wydarzenie jechali organizatorzy i organizatorki akcji z Inicjatywy Pracowniczej oraz osoby związane z ruchem lokatorskim, m.in. z Warszawskim Stowarzyszeniem Lokatorów. Bus wyruszał ze stolicy ok. godziny 6 rano, po długiej, niemal siedmiogodzinnej podróży, dotarliśmy do Gorzowa. Na miejscu spotkaliśmy się z grupami z Poznania, Wrocławia i z Katowic. Z Poznania przyjechało głównie środowisko związane ze squatem Rozbrat, z Dolnego Śląska m.in. reprezentacja Młodych Socjalistów czy wrocławskiego klubu Krytyki Politycznej, z Górnego – górnicy z Sierpnia '80. Obecne były oczywiście również pracownice i pracownicy ze szpitala w Kostrzynie, dołączyli do nas także niezwiązani bezpośrednio ze sprawą gorzowianie i gorzowianki – m.in. pełen werwy kibic miejscowego klubu Stilon Gorzów.

Mimo deszczu i frustracji, wynikającej z trudnej sytuacji byłego personelu szpitala atmosfera na demonstracji, która ostatecznie liczyła koło dwustu osób, była bardzo ciepła. Energii dodawała nam samba, przywieziona przez skłotersów z Rozbratu, z entuzjazmem skandowano hasła, m.in. „Najpierw ludzie, potem zyski”, „Nie zaciskaj pasa, zaciśnij pięść”, „Prywatyzacja nie wyszła wam na zdrowie”, „Złodzieje”, „Sprawa prosta, won starosto”.

Fot. Joanna Erbel

Mniej więcej w połowie trasy mijaliśmy billboard, na którym ktoś przykleił wizerunek starosty stolicy województwa, Józefa Kruczkowskiego, przedstawiający „receptę” na to, jak zarabiać na szpitalach. Starosta doradzał na nim prywatyzację, zwolnienia, zatrudnianie personelu medycznego na umowach śmieciowych i wstrzymywanie wynagrodzeń. Po przejściu przez centrum Gorzowa doszliśmy do Urzędu Wojewódzkiego, weszliśmy do środka i zażądaliśmy widzenia się z wojewodą. Zamiast urzędnika pojawił się jego rzecznik, Lubomir Fajfer, który stwierdził, że sąd administracyjny zajmuje się sprawą skrócenia procesu likwidacji szpitala, mówił też, że rozwiązanie sprawy zaległych wynagrodzeń nie leży w kompetencjach wojewody, tylko starosty, i że nie ma on żadnych innych możliwości działania.

Byłe pracownice zamkniętego szpitala z goryczą odpowiadały, że sytuacja przerzucania się odpowiedzialnością pomiędzy rozmaitymi urzędami trwa od 6 lat i że nie wierzą już w słowa urzędników. Reprezentantka NSZZ „Solidarność” opowiadała, że jedna z jej koleżanek, pielęgniarka ze szpitala, zginęła w wypadku i nigdy nie doczekała się pieniędzy za swoją pracę. Wypowiadali się też reprezentanci Inicjatywy Pracowniczej i innych związków zawodowych. Na koniec na wszystkich demonstrantów i demonstrantki czekał gorący wegański posiłek przygotowany przez osoby z kolektywu Food Not Bombs Gorzów; następnie wszyscy rozjechali się do domów, ekipie warszawskiej powrót zabrał kolejne siedem godzin.

Justyna Samolińska, Marcelina Zawisza

14 kwietnia 2013

Adam Ostolski: Refleksje zbieracza podpisów

W powietrzu czuć już wiosnę, poczułem więc, że to dobry moment, by z nową energią przystąpić do zbierania podpisów przeciw podwyżkom cen biletów. Zbieranie na mrozie było może bardziej romantyczne, ale teraz, gdy mrozy ustąpiły, można stać na dworze dłużej bez narażania się na przeziębienie. Fakt, że większość potrzebnych podpisów już mamy, działa jak dodatkowa mobilizacja.

Dziś wybrałem się zbierać od metro Centrum razem z Eweliną Borowską i Patrykiem Kislingiem. W niespełna dwie godziny zebraliśmy ponad 150 podpisów. Bez względu na pogodę ludzie podpisują się bardzo chętnie, czasem ustawiają się kolejki przed stolikiem. To absolutnie niesamowite uczucie. Od początku lat 90., kiedy jeszcze jako dzieciak biegałem z petycją przeciw budowie tamy w Czorsztynie, zdarzało mi się zbierać podpisy w przeróżnych sprawach i formułach – od rozmaitych petycji przez wnioski referendalne po podpisy niezbędne do zarejestrowania list wyborczych. Zawsze jednak trzeba było ludziom tłumaczyć, o co chodzi, przekonywać, przełamywać nieufność i brak wiary, że to ma jakiś sens. Tym razem jest zupełnie inaczej. Przeciwnicy zdarzają się rzadko, cel jest jasny i niekontrowersyjny. Po raz pierwszy w życiu spotykam się z sytuacją, gdy muszę raczej zniechęcać ludzi do podpisywania się niż ich do tego zachęcać.

Dlaczego musimy zniechęcać? Bo pod inicjatywą uchwałodawczą mogą podpisać się tylko osoby będące wyborcami w Warszawie. Wyklucza to niepełnoletnich, niezameldowanych w stolicy studentów i studentki czy osoby zamieszkałe pod Warszawą, w II strefie. Mimo że wszystkie te grupy współtworzą dobrobyt tego miasta i wszystkie korzystają z transportu. Szczególnie niesprawiedliwe jest to w przypadku mieszkańców i mieszkanek II strefy, dla których podwyżki są szczególnie dotkliwe, a którzy nie mają zbyt wielu narzędzi, by skutecznie wyrazić swój sprzeciw.

Warto zastanowić się, jak to się ma do ideału demokracji. Moim zdaniem demokracja polega na tym, że ludzie powinni mieć wpływ na decyzje, które dotyczą ich życia – proporcjonalnie do tego, jak bardzo ich dotyczą. Jeśli na poziom życia mieszkańców strefy podmiejskiej znacząco wpływają decyzje, podejmowane przez ludzi, na których wybór nie mają wpływu, to coś tu jest nie fair.

Zbieranie podpisów daje zresztą niejedną okazję do tego, by zadumać się nad stanem demokracji. Ludzie często pytają: „Czy to coś da?”, „Jakie są szanse, że się uda?”. Szanse są, jeśli uda się zawstydzić chociaż kilku radnych Platformy Obywatelskiej. Czasem słyszę, że dopiero zbierając podpisy pod inicjatywą referendalną, gralibyśmy o wyższą stawkę. Ale jak pokazał przykład inicjatywy referendum w sprawie prywatyzacji SPEC, zebranie stu kilkudziesięciu tysięcy podpisów to wysiłek wręcz tytaniczny. A nawet gdy to się powiedzie, Ratusz i tak zrobi wszystko, by taki pomysł utrącić. Żyjemy w systemie, który na wszelkie możliwe sposoby broni się przed umożliwieniem ludziom jakiegoś wpływu na to, co się dzieje w ich mieście (a także, skoro już przy tym jesteśmy, ich państwie czy ich Europie).

Stojąc przy stoliku i zbierając podpisy można jednak cieszyć się w pełni uzasadnionym poczuciem, że robi się coś ważnego, coś, co ma sens. Nie tylko dlatego, że chodzi o dostępny transport publiczny – i o miejską demokrację. Najcenniejsze jest w tym wszystkim doświadczenie zaangażowania w sprawę, która budzi w ludziach szeroki i jednoznacznie pozytywny oddźwięk.Takie doświadczenie nie tylko pozwala żywić nadzieję na sukces w tej konkretnej sprawie, lecz także dodaje sił i energii do innych działań.

Adam Ostolski

Autor posta na Twitterze: @AdamOstolski. Więcej informacji i formularze na podpisy: Stop Podwyżkom Cen Biletów ZTM

12 kwietnia 2013

Społeczeństwo FAIR według młodych

Zapraszamy na kolejne spotkanie Parlamentarnego Zespołu Zrównoważonego Rozwoju Społecznego "Społeczeństwo FAIR"!

Tym razem porozmawiamy o WPŁYWIE RZECZYWISTOŚCI NEOLIBERALNEJ NA SYTUACJĘ SPOŁECZNĄ I GOSPODARCZĄ LUDZI MŁODYCH.


Na spotkaniu swoimi doświadczeniami podzielą się:

Paweł Krężołek - Członek Zarządu Regionu Mazowsze Stowarzyszenia "Młodzi Demokraci",
Grzegorz Gruchalski - Przewodniczący Federacji Młodych Socjaldemokratów,
Grzegorz Sikora - Przewodniczący Ruchu Młodych,
Bogumił Kolmasiak - Współprzewodniczący Stowarzyszenia "Ostra Zieleń"
Słowo wstępne: Łukasz Moll - Partia Zieloni

Chętni do udziału w spotkaniu proszeni są o wysyłanie zgłoszeń na adres: społeczenstwofair@gmail.com (temat: imię i nazwisko).

Źródło: strona wydarzenia na fb.

11 kwietnia 2013

Zaproszenie: Jak rozwiązać problemy mieszkaniowe Warszawy?

Serdecznie zapraszamy na debatę, na której wspólnie zastanowimy się jak rozwiązać problemy mieszkaniowe Warszawy.

Miejsce: Zielone Centrum M1, ul. Marszałkowska 1 lok. 160
Termin: 15.04 (poniedziałek), godz. 18.30

Do debaty zaprosiliśmy:
* burmistrza Bemowa Jarosława Dąbrowskiego,
* wiceprezydenta Warszawy Michała Olszewskiego,
* burmistrza Żoliborza Krzysztofa Bugla,
* przedstawicielkę Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej Agatę Nosal-Ikonowicz,
* członkinię Partii Zieloni i redaktorkę portalu Lewica.pl Marcelinę Zawiszę,
* Macieja Czeredysa, architekta i urbanistę,
* dr Irenę Herbst, prezeskę Zarządu Fundacji Partnerstwa Publiczno-Prywatnego,
* Katarzynę Czarnotę z poznańskiego skłotu Rozbrat.
Spotkanie moderować będzie Justyna Samolińska, członkini Partii Zieloni.

Uważamy, że polityce mieszkaniowej powinno się nadać odpowiednią rangę w gospodarce miasta i środowisku samorządowym. Chcemy usłyszeć jakie pomysły na rozwiązanie trudnej sytuacji mieszkaniowej stolicy mają nasi goście. Burmistrz Bemowa zapowiada wprowadzenie pilotażowego projektu, który zakłada budowę dwóch kontenerów socjalnych, do których mają być zsyłani sprawiający problemy lokatorzy. Podobny projekt, bez powodzenia, kilka lat temu próbował wprowadzić ówczesny burmistrz Żoliborza. W jaki sposób tłumaczą oni swoje decyzje, jakie argumenty stoją za taką próbą rozwiązania palącej kwestii mieszkaniowej? Zastanowimy się, co sprawia, że kwestia kontenerów jako mieszkań socjalnych jest tak atrakcyjna dla rządzących, i jednocześnie tak bulwersująca dla aktywistów społecznych i socjologów, w jaki sposób można zwiększyć zasób komunalny, dlaczego mieszkania własnościowe zyskały w ciągu ostatnich 20 lat taką popularność, jak i gdzie szukać alternatyw oraz na jakich miastach i rozwiązaniach warto się wzorować.

Swój udział w wydarzeniu można potwierdzić na fb.

10 kwietnia 2013

Pracownicza Demokracja zaprasza na Weekend Antykapitalizmu

Kolejne ciekawe wydarzenie przypadające na weekend 19-21 kwietnia. O kryzysie kapitalizmu, wyzwaniach współczesnej demokracji oraz ruchach społecznych i pracowniczych rozmawiać będą goście zaproszeni przez Pracowniczą Demokrację.


Weekend Antykapitalizmu
19-21 kwietnia 2013, u “Metalowców”, ul. Długa 29, I piętro, sala 115 (blisko stacji metra Ratusz-Arsenał)

Wśród gości: prof. Michał Głowiński - historyk literatury, jeden z dzieci uratowanych z warszawskiego getta przez Irenę Sendlerową; Nektarios Dargakis - działacz antyfaszystowski z Grecji, Kamil Piskała – Praktyka Teoretyczna, Filip Ilkowski – Pracownicza Demokracja; Elżbieta Fornalczyk - WZZ "Sierpień 80";  Nektarios Dargakis - działacz ruchu antykapitalistycznego w Grecji; Przemysław Wielgosz – Le Monde Diplomatique – edycja polska; Małgorzata Danicka - Porozumienie Kobiet 8 marca; Piotr Ikonowicz - Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej; Zbigniew Marcin Kowalewski - Polska Partia Pracy oraz przewodniczący partii Zieloni - Agnieszka Grzybek i Adam Ostolski. 

Pełen program wydarzenia na facebooku 

9 kwietnia 2013

Bartłomiej Kozek: Czekając na lewicową Thatcher

Myślę, że zamiast a to rytualnego smutku, a to radości z powodu odejścia z tego świata Margaret Thatcher, lepiej na chłodno zerknąć na stan brytyjskiej polityki społecznej. "The Guardian" prezentuje fakty i mity na temat wyspiarskiego państwa dobrobytu - i to tu widać, że dziedzictwo "żelaznej damy" nadal trzyma się mocno. Konserwatywna polityka cięć uzasadniania jest bowiem argumentami, które z taką perfekcją opanowane zostały w latach 80. XX wieku przez brytyjską prawicę - demonizowanie osób korzystających z pomocy społecznej, opieranie reform na sensacyjnych doniesieniach tabloidów zamiast na statystycznych wyliczeniach, itp. itd.

Kiedy zatem życzę lewicy, by doczekała się swojej Margaret Thatcher, nie żartuję. Do tak daleko posuniętego przesunięcia sposobów myślenia o świecie, jakiego dokonała "żelazna dama", potrzebna jest siła, wytrwałość i przekonanie. Do tej pory lewica, jeśli już się nią inspirowała, brała z niej niestety poglądy (patrz "trzecia droga"), zamiast myśleć o jej konsekwencji w działaniu. Nie musiałaby zresztą czerpać wzorców z prawicy. Roosevelt, Attlee, liberalni budowniczowie państwa dobrobytu od Keynesa po Beveridge'a - wszyscy oni, choć w żadnym wypadku nie idealni, mieli więcej wytrwałości w zmianie społecznej, niż ma jej dziś którykolwiek progresywny polityk w politycznym głównym nurcie.

Bartłomiej Kozek

Autor posta na Twitterze: @BartlomiejKozek.

8 kwietnia 2013

Zaproszenie: O odzyskiwaniu wspólnoty

Zapraszamy na międzynarodową konferencję poświęconą obywatelskim projektom politycznym realizowanym w przestrzeniach miejskich (praktyce, aktualnym strategiom, przyszłym wyzwaniom):

Reclaiming the commons in East and Central Europe


Wydarzenie odbędzie się w Muzeum Sztuki Nowoczesnej przy ul. Pańskiej 3 w dniach 19-21 kwietnia 2013.

Pełny program konferencji współorganizowanej przez Fundację im. Heinricha Boella, Europejskie Centrum Solidarności, Occupied Wall Street Journal, Res Publicę Nową, Magazyn MIASTA i MiastoTekę, oraz lista panelistów, znajdują się tu. Konferencja odbędzie się w języku angielskim.

7 kwietnia 2013

Bartłomiej Kozek: Kolumbia Brytyjska zamrozi podatek węglowy

Z uwagą śledzę losy ekologicznej reformy podatkowej w kanadyjskim stanie Kolumbia Brytyjska. Tamtejszy liberalny rząd wprowadził podatek węglowy, wynoszący dziś 30 dolarów kanadyjskich za tonę emisji gazów szklarniowych, w zamian za co obniżył opodatkowanie gospodarstw domowych oraz przedsiębiorstw. Dziś chce wycofać się z planu dalszego przenoszenia opodatkowania z pracy na zanieczyszczenia, co wzbudziło oburzenie działaczy ekologicznych. Przypominają oni, że podatek węglowy przyczynił się do stworzenia tysięcy nowych miejsc pracy w sektorze efektywności energetycznej oraz odnawialnych źródeł energii.

Dyskusja o szczegółowym kształcie podatku węglowego w polskich warunkach może brzmieć jeszcze abstrakcyjnie, ale warto się z nią zapoznać. Podejścia do podatków ekologicznych różnią się bowiem w zależności od politycznej rodziny. O ile liberałowie będą akcentować jego fiskalną neutralność, to już prowadzący w sondażach przed tegorocznymi wyborami stanowymi socjaldemokraci rozważać będą np. podwyżki opodatkowania przedsiębiorstw w celu sfinansowania publicznych programów przyjaznych dla środowiska, takich jak poprawa jakości transportu publicznego.

Jedno jest pewne - w przeciwieństwie do politycznych debat w Polsce w Kanadzie nikt nie zaproponuje wyborcom, żeby za mniej pieniędzy z podatków finansować więcej lepszych usług publicznych. Jest pewien poziom kompetencji ekonomicznych, poniżej którego się nie schodzi.

Bartłomiej Kozek

Autor posta na Twitterze: @BartlomiejKozek.

6 kwietnia 2013

Zaproszenie: seminarium "Eskalacja przemocy nacjonalistycznej"

16 kwietnia Kampania Przeciw Homofobii zaprasza na seminarium pt. Eskalacja przemocy nacjonalistycznej – rola państwa i społeczeństwa obywatelskiego w jej zwalczaniu. 

16 kwietnia, Collegium Civitas, 9.30 – 16.30
Zgłoszenia udziału drogą mailową do dnia 12.03.12: mswider@kph.org.pl


 Seminarium ma na celu otwarcie debaty publicznej na temat nasilania się agresywnych zachowań  ze strony nacjonalistycznych ruchów narodowych w sferze publicznej. Coraz powszechniej występujące zjawiska  takie jak zakłócanie debat, niszczenie mienia aktywistów czy polityków, czy też ataki na organizacje pozarządowe przestały być incydentami, a stały się konsekwentnie realizowaną strategią zastraszania i próbą eliminacji poglądów wolnościowych  z debaty publicznej.

Jaką rolę w  eskalacji zjawiska odgrywa mowa nienawiści? Jakie zagrożenia dla debaty publicznej niesie za sobą taka para-przestępcza działalność nacjonalistyczna? Jaką rolę powinno odegrać państwo i społeczeństwo obywatelskie w reagowaniu na nasilające się ataki?

PROGRAM:

9:30-9:45     Przywitanie gości Agata Chaber
9:45-10:00   Materiał audiowizualny pt.:„Nowe barbarzyństwo”
10:00-10:20 Główne przemówienie: Rafał Pankowski Nigdy Więcej

10:30-12:00 Panel I – Przemoc nacjonalistyczna w przestrzeni publicznej.                                moderacja: Mariusz Kurc, udział: Dorota Pudzianowska – Helsinka Fundacja Praw Człowieka, Zofia Jabłońska – Kampania Przeciw Homofobii, Karolina Kędziora – Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego, Jacek Purski – Nigdy Więcej, Paula Sawicka – Otwarta Rzeczpospolita

12:20-12:40 Świadectwo: przedstawicielka kolektywu UFA

12:40-14:10 Panel II – Czy możemy sobie pozwolić na obojętność wobec nacjonalizmu? moderacja: Mariusz Kurc, udział:  prof. Magdalena Środa, Jacek Żakowski, Kazimiera Szczuka, prof. Monika Płatek, Adam Ostolski

15:00-16:30 Panel III– Ochrona wobec przestępstw z nienawiści. Rozwiązania legislacyjne.      moderacja: Agnieszka Weseli, udział: Robert Biedroń – poseł Ruchu Palikota, Ryszard Kalisz – poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz posłanka/poseł Platformy Obywatelskiej (tbc).

5 kwietnia 2013

Maciej Dariusz Ociepka: Kurtyna!!!

Od 1989 do 2011 roku frekwencja wyborcza w Polsce wahała się od 62,8% do 40,6% i już prawie sukcesywnie przejawia tendencję malejącą. Czy to nie jest wyraźny sygnał braku zaufania do "elity" parlamentarnej? Czy mamy "gdzieś" politykę, która bezpośrednio w nas, zwykłych śmiertelników, uderza?

Czy może ta niska frekwencja jest związana z tym, że Polacy wciąż nie widzą alternatywy politycznej - partii która reagowałaby rzeczowo i skutecznie nie tylko na same skutki ale też na przyczyny pogarszających się warunków życia większości obywateli? Czy nie jest też tak, że nie interesując się "Światem według Wiejskiej", dajemy niejako zielone światło tym odrealnionym od rzeczywistych problemów - pasożytom - do tego, by "budowali" swoje kariery naszym kosztem?

Czy przeciętnych wyborców interesują partyjne roszady pomiędzy klubami różniącymi się, tak naprawdę, między sobą tylko nazwami? Czy tych wyborców interesują personalne rozgrywki w Prawie i Sprawiedliwości czy Ruchu Palikota? Co nas obchodzi to, że jakiś poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej nie wie kiedy wybuchła I Wojna Światowa, a posłanka Polskiego Stronnictwa Ludowego napisała dyktando na ocenę bardzo dobrą. Co nas obchodzi to, że parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej zjadł wczoraj śniadanie w tej a nie innej restauracji, a posłanka Solidarnej Polski pokłóciła się z posłem innego ugrupowania o kolejną kompletnie nieistotną rzecz.

Media nieustannie sycą nas tymi nowinkami, a sami bohaterowie tych historyjek zacierają rączki.

A przecież to wszystko nie ma dla nas żadnego znaczenia - nie poprawi jakości naszego życia. To jest dla nich, nie dla nas.

Może przysnęliśmy w tym teatrze, może znużeni postanowiliśmy przespać ten spektakl? Czy to nie jest już najwyższy czas by się obudzić? i wrzasnąć!... KURTYNA!!!

Maciej Dariusz Ociepka

Post ukazał się pierwotnie na blogu autora: Obywatel Zawrócony.

4 kwietnia 2013

Konfrontacje Młodych: Polska 3 lata po Smoleńsku

Ostra Zieleń zaprasza na otwarte spotkanie z udziałem młodych polityczek i polityków oraz aktywistek i aktywistów, pod patronatem portalu Lewica.pl pt.:

KONFRONTACJE MŁODYCH
3 lata po katastrofie smoleńskiej

3 lata po katastrofie smoleńskiej zapraszamy młode polityczki i polityków, aktywistów i aktywistki, publicystki i publicystów, aby porozmawiać o tym jak katastrofa smoleńska zmieniła Polskę.

Opinia na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej i sposobu wyjaśniania tragedii przez polski rząd podzieliła polskie społeczeństwo, media i scenę polityczną.

Krótko po katastrofie ujawniły się silne emocje religijne, na które odpowiedziały postawy antyklerykalne o podobnym natężeniu.

W rocznicę katastrofy smoleńskiej chcemy o tym porozmawiać.

Miejsce: Zielone Centrum M1, ul. Marszałkowska 1 lok. 160
Czas: czwartek, 11.04, godz. 18.00


Dla wszystkich gości przewidzieliśmy drobne upominki: publikacje nt. zielonego nowego ładu, europejskiej inicjatywy obywatelskiej i przyszłości Unii Europejskiej.

Debatę poprowadzi Agata Czarnacka, filozofka, doktorantka w Zakładzie Etyki Instytutu Filozofii UW, red. naczelna portalu Lewica24.pl.

Wstęp wolny. Pełną listę panelistów i panelistek podamy wkrótce. Udział w wydarzeniu można potwierdzić na fb.

2 kwietnia 2013

Zieloni: Nie każcie płacić lokatorom za Wasze błędy!

Warszawscy Zieloni napisali do burmistrza dzielnicy Bemowo list w sprawie planowanej budowy „kontenerów socjalnych”.

Fot. Joanna Erbel

Warszawa, 2 kwietnia 2013 r.


                    Szanowny Pan
                    Jarosław Dąbrowski
                    Burmistrz Dzielnicy Bemowo m.st. Warszawy


Szanowny Panie Burmistrzu,

Warszawscy Zieloni z ogromnym niepokojem przyjmują medialne doniesienia o planowanym „pilotażowym” programie eksmitowania lokatorów do „mieszkań socjalnych” w kontenerach (artykuł Małgorzaty Zubik w „Gazecie Wyborczej” 28.03.2013).

Pragniemy zwrócić Pana uwagę na fakt, że kontenery nie spełniają wymagań, jakie prawo stawia lokalom socjalnym. Zgodnie z art. 3 pkt 2 prawa budowlanego budynkiem jest obiekt budowlany, który jest trwale związany z gruntem, wydzielony z przestrzeni za pomocą przegród budowlanych oraz posiadający fundamenty i dach. Kontenery nie spełniają tych przesłanek, prawo budowlane wymienia je obok m.in. kiosków i płacht namiotowych jako przykłady tymczasowych obiektów budowlanych. Nie mogą być więc uznawane za lokale zamienne czy socjalne, nie mogą zatem w żaden sposób pomóc w rozwiązaniu kryzysu lokatorskiego dzielnicy. W tym wypadku umieszczanie w nich lokatorów czekających na lokal socjalny może nosić znamiona łamania prawa.

Standard kontenerów jest zbyt niski, żeby można było w nich mieszkać, dodatkowo są one bardzo kosztowne w utrzymaniu. Jedyną możliwą metodą ogrzewania jest prąd, za który opłaty w okresie zimowym mogą przekraczać 1 tys. zł miesięcznie. Biorąc pod uwagę fakt, że w kontenerach mają zamieszkać najubożsi mieszkańcy i mieszkanki Bemowa, może to doprowadzić do sytuacji, w której poważnie zagrożone będzie ich życie i zdrowie. Z doświadczeń w innych tego typu osiedlach wynika, że dodatkowym, bardzo poważnym problemem jest zła wentylacja pomieszczeń, wynikająca z materiałów nieprzystosowanych do pełnienia funkcji mieszkaniowych. Użytkowanie lokalu powoduje powstawanie groźnych pleśni i grzybów, które powodują alergie i choroby przewlekłe, zwłaszcza wśród dzieci, osób starszych i osób z nadwerężonym układem immunologicznym.

Dzielnica potrzebuje wieloletniego planu budowy i zarządzania mieszkaniami socjalnymi, komunalnymi i zastępczymi oraz pomocy osobom zagrożonym eksmisją, mającymi problemy z terminowym opłacaniem czynszu. Stawianie kontenerów mieszkalnych nie jest rozwiązaniem problemu, przeciwnie: pogłębia marginalizację społeczną lokatorów, którzy mieliby w tych kontenerach zamieszkać, przy tym to właśnie wykluczenie społeczne jest jednym z powodów, dla których znajdują się oni w sytuacji zagrożenia eksmisją. Mieszkanie w takich warunkach uniemożliwia prawidłowe funkcjonowanie w społeczeństwie, zaś stygmatyzacja mieszkańców dodatkowo intensyfikuje ten proces. Mieszkańcy kontenerów będą mieli utrudniony dostęp do instytucji publicznych oraz miejsc niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania społecznego (szkoły, miejsca pracy, urzędy). Ubóstwo i marginalizacja społeczna stanowią zróżnicowane i wieloaspektowe problemy, które implikują wiele negatywnych skutków, mających wpływ nie tylko na rzeczywistość i jakość egzystencji rodzin, ale również na jakość funkcjonowania przyszłych pokoleń. Martwi nas, iż władze dzielnicy nie zauważają problemu dzieci, które potencjalnie mogą znaleźć się w kontenerach socjalnych i które, zgodnie z zasadą dziedziczenia biedy, będą miały znacznie utrudniony życiowy start.

W związku z tym zwracamy się do Pana z prośbą o odpowiedź na następujące pytania:

1. Czy decyzję o eksmitowaniu zadłużonych lokatorów do kontenerów poprzedziła ekspertyza dotycząca efektów podobnych działań w innych miastach (m.in. Bytom, Poznań, Bydgoszcz)? Gdzie taka ekspertyza jest dostępna?

2. Czy ratusz będzie starał się o nadanie kontenerom statusu lokali socjalnych? Czy dysponuje Pan ekspertyzą prawną dotyczącą legalności takiego rozwiązania?

3. W Ustawie o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego (Dz.U. 2001 Nr 71 poz. 733, art. 14 pkt.5) ustawodawca wyszczególnia grupy, które mają pierwszeństwo do korzystania z lokali socjalnych – są to m.in. dzieci, kobiety w ciąży, emeryci, osoby niepełnosprawne i obłożnie chore. Czy to te grupy zamierza Pan eksmitować do kontenerów w pierwszej kolejności? A jeśli nie, to w jaki sposób zamierza Pan spełnić ustawowy obowiązek zapewnienia im pierwszeństwa?

4. Rozumiemy trudną sytuację finansową dzielnicy związaną z brakiem dostatecznej liczby mieszkań socjalnych i komunalnych. Jednak czy za brak takich mieszkań odpowiadają ludzie, których chce Pan skazać na życie w kontenerach? Czy to ci ludzie decydują o kierunkach polityki miasta i dzielnicy, o wydatkowaniu środków z miejskiego i dzielnicowego budżetu, czy to oni pobierają pensje i diety za zajmowanie się problemami miasta?

W naszej opinii jest to po prostu przerzucanie na najsłabszych i najbardziej potrzebujących wsparcia obywateli kosztów wieloletniego zaniechania miasta i dzielnicy w polityce mieszkaniowej. To Państwo, jako rządzący w Warszawie urzędnicy i politycy, macie wszelkie narzędzia potrzebne do tego, by prowadzić racjonalną politykę mieszkaniową. I to Państwo ponosicie odpowiedzialność za to, że nie chcecie z tych narzędzi korzystać. Nie każcie płacić innym za Wasze błędy!

                Z poważaniem,
                Elżbieta Hołoweńko i Marek Matczak,
                przewodniczący warszawskiego koła Partii Zieloni
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...